Na razie podwyższanie ceł głównie przez USA i Chiny nie jest bardzo destrukcyjne dla naszej gospodarki. Ale to się może wkrótce zmienić. Eksport jest bowiem bardzo ważną częścią naszej gospodarki.
Na razie nowe cła Trumpa i działania odwetowe podjęte w związku z nimi przez inne kraje nie są dużym problemem dla naszej gospodarki. – Polska, której wzrost gospodarczy oparty jest obecnie głównie na popycie wewnętrznym, nie jest narażona bezpośrednio na negatywne konsekwencje trudności handlowych dwóch największych gospodarek na świecie – twierdzi w rozmowie z agencją ISBnews główny ekonomista Coface w Europie Środkowo-Wschodniej Grzegorz Sielewicz.
Dobrym tego przykładem jest podwyższenie ceł na stal i aluminium importowane do USA. W zeszłym roku Polska wysłała do Stanów jedynie 9 tys. ton z 4,9 mln ton stali eksportowanej z Unii Europejskiej. Wśród krajów, z których USA importują stal jesteśmy dopiero na 60. miejscu z udziałem zaledwie około 0,03 proc. Te cła więc nas mało zabolą.
Będą kolejne cła Trumpa? To może być tylko kwestia czasu
W przyszłości może być jednak dużo gorzej. – Wydaje się, że kwestią czasu jest wprowadzenie kolejnych działań protekcjonistycznych. Już w zeszłym roku Prezydent Donald Trump opowiadał się za podwyższeniem ceł na import samochodów z Unii Europejskiej – zauważa Grzegorz Sielewicz.
A Polska to kraj, gdzie produkowanych jest całkiem sporo samochodów i która dodatkowo jest potęgą na rynku części i podzespołów do samochodów. Branża motoryzacyjna odpowiada za ok. 8 proc. naszego PKB i 10 proc. miejsc pracy w przemyśle. Generuje przy tym 13 proc. eksportu i daje zatrudnienie dla 10 proc. zatrudnionych w naszym przemyśle. Może więc być niewesoło, kiedy Amerykanie wprowadzą cła na samochody z Unii Europejskiej, bo nawet jeżeli nie został on wyprodukowany nad Wisłą, to w prawie każdym z nich są jakieś części z Polski.
– Ponad 600 tys. miejsc pracy w Unii Europejskiej zależy od eksportu pojazdów do USA, a w samej Polsce jest to 40 tys., co daje nam czwarte miejsce w UE pod względem potencjalnego wpływu po Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii – zauważa Grzegorz Sielewicz we wspomnianej rozmowie z ISBnews.
W skrajnym scenariuszu ci ludzie mogą stracić pracę. To jak duże będą rzeczywiste straty spowodowane przez cła Trumpa na auta będzie zależało oczywiście od wielu czynników. Takich, jak np. finalnej formy wprowadzonych taryf, reakcji Amerykanów na cła (być może części z nich i tak będzie kupować droższe po wprowadzeniu ceł samochody z Europy) oraz tego, czy uda się sprzedawcom znaleźć nowe rynki.
Eksport ważny dla tysięcy firm. Wojna handlowa im zaszkodzi
Nie jest też pewne, czy cła na samochody z Unii będą ostatnim akordem w możliwej wojnie handlowej z USA. Inne nowe opłaty również mogą być groźne dla naszej gospodarki. Dla tysięcy polskich firm eksport jest bowiem kluczowy – przypomnijmy, że w ubiegłym roku jego wartość przekroczyła 200 mld euro.
Około 80 procent przypada na Unię i często są to półprodukty, które następnie po przetworzeniu są dalej eksportowane – już poza UE, w tym do USA, jak wspomniane części do aut.
Problemu z nowymi cłami nie można więc ignorować. Inaczej bardzo głośno może on zapukać do naszych drzwi.
Czytaj więcej: Nadciąga BlackBerry Key2. W Polsce to nie będzie tani smartfon.
Czytaj więcej: Instagram chce być (prawie) jak YouTube. Wkrótce udostępni nową aplikację IGTV z filmami w układzie pionowym.