Potężne ciągniki siodłowe na prąd to już nie tylko pomysł Tesli. MAN też chce takie produkować i wierzy, że wkrótce napęd elektryczny będzie standardem w ciężarówkach i autobusach.
Dr Andreas Tostmann, szef spółki MAN, w wywiadzie dla niemieckiego dziennika Handelsblatt powiedział kilka interesujących zdań o planach i przyszłości jego firmy.
Po pierwsze, jest zdania, że przed elektromobilnością nie ma ucieczki, dotknie ona również duże i masywne pojazdy – w tym największe ciągniki siodłowe.
MAN intensywnie się do tego przygotowuje. W specjalnie wydzielonej części zakładów w Monachium szkoli już pracowników do montażu elektrycznych ciężarówek. Te mają zacząć opuszczać jego fabrykę za trzy lata.
W pierwszym kroku ciężarówki niemieckiego koncernu – tak na marginesie teraz będącego częścią koncernu Volkswagen, podobnie jak szwedzka Scania – będą w stanie na jednym naładowaniu przejechać do 500 kilometrów. W drugim nawet dwa razy tyle.
MAN chce też mocno rozwijać produkcję elektrycznych autobusów. Tutaj elektryczny napęd staje się szybciej standardem – w 2030 roku już 9 na 10 kupowanych autobusów miejskich w Europie będzie z wielką baterią na pokładzie. MAN chce być ich znaczącym dostawcą.
Co ciekawe, Tostmann w wywiadzie wspomniał również o tym, że jego firma nie porzuca myśli o rozwoju napędu korzystającego z wodorowych ogniw paliwowych. To jednak, czy doczekamy się seryjnych ciężarówek MAN napędzanych wodorem, zależy od tego, jak szybko będą rozwijane technologie produkcji baterii do samochodów elektrycznych.
Foto: MAN.
Czytaj więcej: Mobilize Limo – elektryczny sedan od Renault. Ale szybko go nie kupimy.
Czytaj więcej: Honda U-BE – e-skuter za 475 dolarów. Piękna cena i dwa problemy.