Dotąd ponad połowa Rosji leżała w strefie wiecznej zmarzliny. To się jednak zmienia. I może spowodować straty liczono w miliardach dolarów.
Rosja jest czwartym na świecie emitentem dwutlenku węgla i długo się tym specjalnie nie przejmowała. Putin przez lata nie zgadzał się z opiniami klimatologów, że efekt cieplarniany wynika głównie z działalności człowieka. Ostatnio jednak zmienił zdanie – Rosja pod koniec września ratyfikowała w końcu porozumienie paryskie z 2015 roku o przeciwdziałaniu zmianie klimatu.
Dlaczego? Bo dołączyła do grupy tych państw, które boleśnie odczuwają już globalne ocieplenie. 23 września premier Rosji Dmitrij Miedwiediew poinformował, że podpisał rozporządzenie o ratyfikacji paryskiego porozumienia klimatycznego i uzasadnił tę decyzję niebezpieczeństwami wynikającymi ze zmian klimatu. Powiedział, że ocieplenie stanowi zagrożenie dla równowagi ekologicznej, rolnictwa i bezpieczeństwa osób zamieszkujących regiony wiecznej zmarzliny. To ostatnie jest dla Rosji najważniejsze.
Topnieje wieczna zmarzlina pod budynkami
Teoretycznie 65 proc. terytorium Rosji leży w strefie wiecznej zmarzliny. Tak było jednak do niedawna. Wieczna zmarzlina szybko ustępuje z obszarów położnych bardziej na południu.
Według przedstawionych wiosną wyliczeń rosyjskich badaczy z Ministerstwa ds. Kataklizmów Naturalnych wynika, że ciągu najbliższych 25-30 lat granica wiecznej zmarzliny odsunie się w Rosji aż 150-200 kilometrów na północny wschód – zmniejszając tym samym swój zasięg o 15-30 procent.
Wydaje się, że to dobra wiadomość dla Rosjan. Cieplejszy klimat może spowodować, że w zachodniej części Syberii dotąd skutej lodem, warunki pogodowe zmienią się na tyle, że będzie można wydobywać jeszcze więcej ropy i gazu zimnego.
Z drugiej jednak strony, może rozsypać się znaczna część infrastruktury zbudowanej na obszarach wiecznej zmarzliny – drogi, budynki, sieci energetyczne, gazociągu i rurociągi. To się zresztą zaczyna już dziać.
Ziemia topnieje, domy zbudowane na dotąd stabilnym gruncie zapadają się, w ziemi pojawiają się głębokie duże dziury, które pochłaniają wszystko, co znajdzie się ponad nimi. W internecie nie brakuje zdjęć takich kraterów, które nagle powstały w syberyjskich miastach.
Wieczna zmarzlina, czyli straty liczone w miliardach rubli
Problem stał się na tyle poważny, że zajął się nim już na poważnie Kreml. Poza wspomnianym przystąpieniem do porozumienia paryskiego i opracowaniem strategii redukcji emisji gazów cieplarnianych, rządowi eksperci wyliczyli, ile ocieplenie klimatu może kosztować Rosję – tylko z tytułu topniejącej wiecznej zmarzliny. To są wielkie liczby.
Aleksander Krutikow, wiceminister ds. Dalekiego Wschodu i Rozwoju Arktyki powiedział, że Rosja straci przez topniejące lody na północy od 50 do 150 mld rubli (2,3 mld dol.) rocznie. I z roku na rok, jego zdaniem, te kwoty będą się powiększać.
Topniejąca wieczna zmarzlina boleśnie uderza przy tym w rosyjski przemysł wydobywczy. Z jej obszarów pochodzi teraz 15 proc. rosyjskiego wydobycia ropy i 80 proc. gazu.
To również na zamarzniętym obszarze działa np. Norilsk Nikel, największy producent palladu na świecie i jeden z największych wytwórców miedzi, niklu i platyny. A w Norylsku, gdzie ma ważne zakłady, już około jednej czwartej budynków jest pod obserwacją z powodu groźby utraty stabilności gruntu, na którym stoją.
Foto: Florence D. z Pixabay.
Czytaj więcej: Nowa Toyota Yaris Hybrid. Nawet 80 proc. na napędzie elektrycznym w mieście.
Czytaj więcej: Gameboard-1 – tablet dla wielbicieli gier RPG. Łączy cyfrowe rozwiązania z prawdziwymi figurkami z gier.