Zuckerberger w opałach. Akcje 25 proc. w dół

Facebook

Nieczęsto akcje wielkiej amerykańskiej spółki giełdowej tanieją o jedną czwartą w trakcie jednego dnia. A tak zdarzyło się w czwartek spółce Meta, właścicielowi Facebooka. Z kilku powodów.

Potężny spadek giełdowej wyceny Mety to brutalna i natychmiastowa reakcja na opublikowany w środę nowy kwartalny raport finansowy. Faktycznie bardzo zły.

Meta w trzecim kwartale wypracowała zysk o ponad połowę mniejszy niż rok wcześniej – dokładnie wysokości 4,39 mld dol., czyli 1,64 dol. na akcję, w porównaniu z 9,2 mld dol., czyli 3,22 dol. na akcję w zeszłym roku.

Spadła też sprzedaż – do 27,71 mld dol. Rok wcześniej wyniosła. 29 mld dol.

Zuckerberger wierzy, że problemy jego spółki są przejściowe. – Chociaż mamy do czynienia z krótkoterminowymi wyzwaniami dotyczącymi przychodów, istnieją podstawy do powrotu do silniejszego wzrostu przychodów – skomentowało najnowsze wyniki dyrektor generalny Meta.

Analitycy są nastawieni mniej optymistycznie. – Meta stoi na chwiejnych nogach, jeśli chodzi o obecny stan swojej działalności – napisała w notce do inwestorów giełdowych Debra Aho Williamson, analityk Insider Intelligence.

Jej zdaniem właściciele Facebooka jest pod niesamowitą presją słabnących warunków ekonomicznych na świecie, wyzwań związanych z polityką AppTrackingTransparency Apple i konkurencji ze strony innych firm, w tym TikTok.

Rozwijając tę myśl, firmie Zuckerbergera szkodzi globalne spowolnienie spowodowanego rosyjską agresją na Ukrainę, trudniejsze śledzenie aktywności internautów przez nowe rozwiązania wprowadzone przez Apple’a i rosnąca popularność konkurencyjnych mediów społecznościowych – w tym TiToka.

Ale to nie wszystko. Meta, a dokładniej Zuckerberger uwierzył w Metawersum – firma inwestuje w związku z tym krocie w sprzęt niezbędny do budowy projektu „internetu przyszłości”. Inwestorzy i – co ważniejsze – użytkownicy są do tego projektu nastawieni co najmniej ostrożnie…

Facebook, coraz mocniej podgryzany przez wspomnianego już TiTotka i inne media społecznościowe za chwilę będzie się też musiał zmierzyć z kolejnym wyzwaniem -Twitterem przejętym przez Elona Muska.

Ekscentryczny miliarder kupił to medium – co zresztą coraz głośniej mówi – nie po to, by umożliwić przede wszystkim powrót zablokowanego Donalda Trumpa na tę platformę, ale po to, by na niej wiele zarabiać. Przebuduje ją na wielki sklep i platformę reklamową. Musk ma przy tym pewien wzór do naśladowania – w tym kierunku z powodzeniem od prostego narzędzia komunikacyjnego wyewoluował chiński gigant WeChat.

Czytaj więcej: Solaris, czyli Europa chce mieć elektrownię w kosmosie.
Czytaj więcej: To już pewne. Koniec dziwnych wtyczek w iPhonach. Ministrowie UE zdecydowali.

Podziel się artykułem