Koronawirus dewastuje biznes technologicznych gigantów

coronavirus wuhan

Zamknięte lub działające na pół gwizdka fabryki, problemy z transportem, zamarły handel – tak wygląda teraz rzeczywistość firm technologicznych w Chinach.

Straty tak wielkich globalnych graczy jak Apple lub Huawei z powodu epidemii koronawirusa w Chinach sięgną dziesiątków miliardów dolarów. W czwartek np. opublikowano raport firmy badawczej Counterpoint Research. Jej analitycy prognozują, że w pierwszym kwartale sprzedaż smartfonów w Państwie Środka spadnie aż o 20 proc.

To w praktyce oznacza np., że Apple sprzeda do końca marca o milion mniej iPhone’ów niż stało by się, gdyby nie było koronawirusa. 

Apple jednak nie straci tak wiele jak Huawei. Sprzedaż w Chinach kontynentalnych zapewnia mu około 17 proc. jego przechodów. Dla Huawei natomiast chiński rynek to podstawa – odpowiada aż za 60 proc. całkowitej sprzedaży koncernu z Shenzen.

Zamknięte fabryki

Załamanie sprzedaży w Chinach z powodu epidemii koronawirusa jest niestety tylko częścią wielu problemów, które stwarza epidemia koronowirusa. W Państwie Środka nie działają tysiące fabryk a wiele innych pracuje z niewielką wydajnością. Tymczasem produkują one w zasadzie wszystko, z czego dzisiaj składa się smartfon, komputer lub tablet.

Chińczycy zaczęli uruchomiać fabryki po przedłużonej przerwie świątecznej w ubiegłym tygodniu i proces ten postępuje z dużymi trudnościami – często przy liniach produkcyjnych znajduje się tylko kilkanaście procent załogi. Pracownicy nie wrócili do pracy, bo są chorzy, przechodzą kwarantannę lub – co dużo częstsze – z powodu trudności w transporcie lub obaw, pozostali na święta dłużej u rodziny na drugim końcu Chin. Z danych zabranych z popularnych w Państwie Środka aplikacji Baidu wynika, że do domów po świętach do połowy minionego tygodnia powróciła ledwo jedna czwarta Chińczyków.

To jak to bardzo ogranicza produkcję, dobrze widać w danych o produkcji i zużyciu energii. I tak np. w środę sześć największych chińskich spółek energetycznych zużyło o 42,2 proc. mniej węgla niż w tym samym okresie poświątecznym rok temu.

Brakuje pracowników np. w fabryce firmy Foxconn w Zhengzhou – w poniedziałek przy taśmach było tylko 10 proc. zatrudnionych. Przez to analitycy Counterpoint Research twierdzą, że uruchomienie na pełną skalę tam montażu nowego iPhone’a SE 2 opóźni się. A to może spowodować trudności w jego planowanym ponoć wprowadzeniu na rynek pod koniec marca.

Dodatkowe zabezpieczenia i przerwy

Uruchamianie fabryk po przerwie świątecznej przebiega wolniej również z powodu koniecznością spełnienia dodatkowych norm bezpieczeństwa. I np. we wspomnianej fabryce Foxconnu pracownicy przy wejściu na teren zakładu przechodzą pomiar temperatury ciała.

A kiedy z początkiem minionego tygodnia w jednej z chińskich fabryk zajmujących się montażem elektronicznych modułów dla większych producentów zachorowało na koronawirusa czterech pracowników, cały zakład zamknięto, rozpoczęto w nim proces odkażania, a 120 pracownikom, którzy mieli kontakt z chorymi wysłano na kwarantannę.

Do tego wszystkiego epidemia w znacznym stopniu ogranicza transport – zarówno przez zakazy władz, które zamykają całe wielkie miasta, jak i przez brak pracowników w firmach logistycznych. DP poinformował np. w piątek, że nie przyjmuje zleceń na wysyłkę paczek do Chin, Hong Kongu i Makao. Nie ma ich na miejscu kto rozwieźć.

Problemem jest też konieczność odwołania mnóstwa ważnych spotkań, targów i konferencji. Szczególnie jaskrawym tego przykładem było odwołanie tegorocznych targów sprzętu mobilnego MWC w Barcelonie. Praktycznie nikt ze znaczących producentów nie chciał na nie przyjechać. 

Szacuje się, że chiński przemysł będzie potrzebował około dwóch miesięcy od wygaśnięcia epidemii na powrót do stanu sprzed koronawirusa. Tak więc branża IT jeszcze długo nie dojdzie do siebie.

A potem czekają ją kolejne wydatki – np. związane z przeniesieniem części produkcji poza Chiny. Mówi się o tym coraz głośniej i więcej.

Foto: Gerd Altmann z Pixabay.

Czytaj więcej: Nie będzie targów MWC w Barcelonie. Odwołane z powodu koronawirusa.
Czytaj więcej: Jak zmniejszyć ryzyko zarażenia koronawirusem w samolocie?

Podziel się artykułem