Za 90 dni Huawei zostanie odcięte od Google… i zacznie produkować smartfony bez Amerykanów

Huawei

Amerykański Departament Handlu zrobił wyjątek w sankcjach na Huawei. Przez 90 dni amerykańskie firmy będą mogły z nim dalej współpracować. Co potem? Potem Chińczycy dostosują się do nowych warunków i stworzą… Huawei OS.

Amerykanie chcą zatopić Huawei. Odcięcie go od amerykańskich dostawców podzespołów i oprogramowania niezbędnego do stworzenia smartfonów ma być karą za szpiegowanie i łamanie sankcji USA na Iran oraz ma zatrzymać ekspansję chińskiego giganta. To ostatnie dotyczy zarówno rynku smartfonów, gdzie Huawei jest już graczem numer dwa, detronizując wcześniej między innymi amerykańskiego Apple’a, jak i sieci 5G, które Chińczycy wydaje się, że są w stanie budować szybciej i sprawniej od amerykańskich spółek.

Huawei to jednak nie ZTE, chiński koncern, który poszedł na ugodę z Białym Domem i zapłacił miliardowe odszkodowanie, by znowu móc zacząć działać w USA, ani nie Microsoft, któremu nie wypalił pomysł wypromowania systemu Windows w wersji dla telefonów komórkowych. Jego szanse na przetrwanie bez współpracy z amerykańskimi firmami i z mocno ograniczonym dostępem do rynku USA są duże – z kilku powodów.

Hardware nie jest największym problemem Huawei

Najłatwiej – co wcale nie znaczy, że łatwo – będzie zastąpić Huawei dostawców podzespołów. Z analizy przeprowadzonej przez portal The Verge wynika np. że szkło Gorilla Chińczycy mogą kupować nie tylko od amerykańskiej firmy Corning, ale również od jej japońskiego konkurenta AGC Asahi Glass – tak robi już np. Google w telefonie Pixel 3A.

Z szybkimi pamięciami jest jeszcze łatwiej, nie trzeba ich kupować od amerykańskiego Microna. Podobne produkuje Toshiba i Samsung. Ponadto Huawei od pewnego czasu sam prowadzi prace mające na cele wytwarzanie takich pamięci dla swoich potrzeb.

Nie jest też niemożliwym zastąpić dostawców modemów 3G I LTE z USA koreańskimi dostawcami a z resztą podzespołów do budowy smartfonu problem wydaje się jeszcze mniejszy. Aparat i ekrany OLED produkują albo chińskie firmy albo Samsung, też chętny do współpracy.

Huawei może też rozwiązać problem z Google

Najgorzej, na pierwszy rzut oka wygląd sprawa z systemem operacyjnym do komórek i aplikacjami Google’a. Ale to się może zmienić.

Huawei od kilku lat pracuje nad własnym systemem operacyjnym – zakładał, że kiedyś mogą na niego spaść sankcje USA. Nie wprowadzał go na rynek, nie istniała taka potrzeba, skoro Amerykanie z nim współpracowali. Rozwijał również własną platformę z aplikacjami wyłącznie do telefonów Huawei – bardzo okrojony odpowiednik Sklepu Play – którą udostępniał w telefonach sprzedawanych w Chinach.

Teraz może ten cały ten system przenieść do produktów sprzedawanych poza Państwem Środka, wydając miliardy na jego rozwój, promocję i zachęty dla zewnętrznych deweloperów, by zechcieli tworzyć programy działające na jego sprzęcie. Tak na marginesie, to Huawei już przekonuje twórców oprogramowania do tego, by włączyli się w rozwój aplikacji dla jego telefonów, proponując im przy tym bardzo korzystne warunki współpracy.

I szanse na to, że to wypali, są bez porównania większe niż w wypadku Microsoftu. Z jednej najważniejszej przyczyny. Huawei ma własny, ogromny rynek – w Chinach może z powodzeniem sprzedawać swoje superkomórki bez aplikacji Amerykanów i ich części. Może je tam rozwijać, testować i na nich zarabiać. To ogromne wsparcie.

Finalnie więc, są spore szanse, że przez sankcje Trumpa narodzi się nowy, duży komórkowy ekosystem. Obok Windows i Androida będzie coś, co nazwijmy roboczo Huawei OS. Jeżeli tak się stanie, to będzie to kolejna rzecz, dzięki której Donald Trump zapisze się w historii. W końcu to on mocno „zachęcił” teraz Chińczyków do takich działań.

Foto: Pixabay.

Czytaj więcej: Rekordowe wynagrodzenia, czyli co łączy producenta samochodów z wytwórcą marihuany.
Czytaj więcej: Polski Hyperloop zaraz rozpocznie budowę toru. Kiedyś jego wagoniki pomkną z prędkością dźwięku.

Podziel się artykułem