Lasery przestają być wyłącznie rozwiązaniem znanym z „Gwiezdnych wojen”. Za chwilę staną się istotnym elementem wyposażenia współczesnych armii.
Rozwijany w Wielkiej Brytanii laser DragonFire w ramach testów zestrzelił latającego i szybko przemieszczającego się drona – poinformowało w piątek brytyjskie Ministerstwo Obrony.
Udany test jest cześcią większego projektu rozwoju broni energetycznej prowadzonego przez producenta rakiet MBDA, wraz ze spółkami Leonardo UK i QinetiQ. Program dofinansowany przez brytyjskie Ministerstwo Obrony kwotą 100 mln funtów jest rozwijany od 2017 roku.
Ostatnio prace nad nim przyspieszyły, co łączyć należy z toczącą się wojną w Ukranie. Tam okazało się, że zwalczanie dronów za pomocą systemów rakietowych choć możliwe jest bardzo kosztowne. Nawet niewielka rakieta przeciwlotnicza kosztuje co najmniej kilkanaście tysięcy dolarów. A dronów mogą być setki…
Wysokoenergetyczny laser w tym kontekście jawi się jako broń idealna. Pojedynczy strzał z niego kosztuje – jak podali Brytyjczycy – mniej niż 10 funtów. Do tego lasery mogą korzystać z systemów rozpoznania i naprowadzania zbudowanych na bazie analogicznych rozwiązań dla broni strzeleckiej lub rakietowej.
Nie podano mocy lasera DragonFire, z którego wykonano skuteczny strzał, ani parametrów porażonego nim testowego drona oraz odległości lasera od celu. Mówi się, że jego moc mogła sięgnąć 50 kW. To oznacza, że laser mógłby być montowany na pojazdach wielkości dużego SUv-a lub małej ciężarówki z agregatami prądotwórczymi a nie tylko np. na pokładzie samolotów lub okrętów, gdzie łatwiej o takie moce.
Brytyjska armia i twórcy lasera DragonFe wierzą, że uda się wprowadzić lasery zbudowany na bazie tego rozwiązania na wyposażenie armii nawet już w przeciągu najbliższych pięciu lat.
Foto: Brytyjskie Ministerstwo Obrony.