Wyraźne, ale nie rewolucyjne, zmiany na zewnątrz, nowy cyfrowy kokpit i w najmocniejszej elektrycznej wersji silnik o mocy 156 KM przy zasięgu do 402 km wg normy WLTP2. Taki jest w największym skrócie nowy Opel Corsa Electric, który jeszcze w tym roku ma wjechać do salonów.
Opel Visor – tak nazywa się nowa „twarz” samochodów marki Opel, którą w pełni możemy już od pewnego czasu oglądać w Astrze. Teraz matrycowe reflektory Intelli-Lux LED, czarny pas zamiast grilla i odpowiednie tłoczenia na masce pojawią się w nadchodzącej nowej Corsie. Inny też będzie tył samochodu z napisem Corsa biegnącym przez całą szerokość samochodu.
W środku pojawi się w pełni cyfrowy kokpit oparty na platformach Snapdragon Cockpit firmy Qualcomm Technologies1 z nowym, intuicyjnym systemem informacyjno-rozrywkowym i kolorowym ekranem dotykowym o przekątnej do 10 cali. Smartfony zgodne z Apple CarPlay i Android Auto mają być obsługiwane bezprzewodowo.
Zmienił się też selektor jazdy – żadnych wajch, tylko przełącznik znany już z innych aut Stellantisa, w tym np. Citroena C4.
Samochód oczywiście będzie wyposażony w szereg systemów wspierających kierowcę – w tym panoramiczna kamera cofania o wysokiej rozdzielczości, adaptacyjny tempomat i ogranicznik prędkości oraz system automatycznego hamowania awaryjnego z funkcją wykrywania pieszych.
W wersji elektrycznej będziemy mieli do wyboru dwa układy napędowe. Pierwszy to rozwinięcie znanego już układu z aktualnej wersji elektrycznej Corsy. Mamy tu więc silnik o takiej samej mocy – 136 KM, ale zasięg został wydłużony z 337 km do 357 km.
W mocniejszej sesji mamy silnik o mocy 156 KM współpracujący z baterią pozwalającą na pokonanie do 402 km wg normy WLTP2.
W obydwóch przypadkach przy szybkiej ładowarce 100 kW samochód naładujemy do 80 proc. w pół godziny.
Cena? Tego jeszcze nie wiemy. Teraz katalogowa cena najtańszej elektrycznej Corsy wynosi 160 tys. zł.
Foto: Stellantis.