Z najnowszych danych Ministerstwa Środowiska wynika, że ostatnie otwory w poszukiwaniu gazu łupkowego w Polsce wykonano w 2015 r. Marzenia o tanim i własnym gazie z łupków okazały się iluzją.
– Według stanu na dzień 31 lipca2017 r. w Polsce obowiązuje 20 koncesji na poszukiwanie i/lub rozpoznawanie złóż węglowodorów uwzględniających gaz z łupków. Koncesje te zostały udzielone na rzecz 7 polskich i zagranicznych podmiotów (koncesjonariuszy). Do 31 lipca 2017 r. koncesjonariusze wykonali 72 otwory rozpoznawcze – poinformowało Ministerstwo Środowiska.
Wynika z tego i z wcześniejszych informacji ministerstwa, że od 2015 roku nie wykonano w Polsce żadnego nowego otworu w celu znalezienia złóż gazu łupkowego.
Chyba też nikt nowy nie interesuje się w najbliższych czasie rozpoczęciem poszukiwań gazu łupkowego nad Wisłą, bowiem od początku roku nie zmieniła się liczba przyznanych koncesji.
W przeszłości mówiono, że będzie pięknie
Ponad sześć lat temu amerykański Urząd Informacji Energetycznej łudził nas, że pod nogami mamy 5,3 bln m sześc. gazu łupkowego. Nafciarze w to nawet początkowo wierzyli. W 2012 roku wydanych było aż 113 obowiązujących koncesji na poszukiwanie gazu ziemnego.
Jednak dość szybko pierwsze odwierty pokazały, że nie będzie łatwo. Tylko w 25 z 72 otworów rozpoznawczych prace osiągnęły etap szczelinowania hydraulicznego, a więc w wpompowywania w łupkowe złoże odpowiedniej mieszaniny chemicznej, której celem jest uwolnienie zalegającego w skałach gazu.
W kilku przypadkach udało się uzyskać nawet jego stały przepływ z łupków, ale niestety za każdym razem był on zbyt mały, by opłacało się rozpoczęcie komercyjnego wydobycia.
Rozczarowanie wydaje się sporo, zwłaszcza, że na poszukiwanie gazu łupkowego wydano dotąd niecałe 4 mld zł. Bez kosztów koncesji dodajmy.
Inaczej niż w USA
Fiasko poszukiwań gazu łupkowego w Polsce można wytłumaczyć kilkoma czynnikami. Po pierwsze, w Polsce skały łupkowe są inne niż w USA. Mają niższą niż za oceanem przepuszczalność oraz porowatość. Do tego występują często z minerałami ilastymi i jeszcze zalegają głębiej niż w USA. To powoduje, że wydobywanie gazu jest trudniejsze, a więc i droższe.
Po drugie, koszty prawne i podatkowe wydobycia gazu w Polsce są dla wielu zagranicznych koncernów za duże. Mają dostęp do łatwiejszych i bardziej zyskownych złóż.
Po trzecie, ceny ropy i gazu na świecie są niskie. Nie ma sensu więc sięgać po droższe wydobycie z nietypowych polskich skał łupkowych, skoro tradycyjne złoża i amerykańskie łupki są już eksploatowane i jeszcze długo się nie wyczepią.
No i po czwarte, nie widać by nowa władza była zainteresowana poważną zmianą przepisów, opłat i podatków związanych z wydobyciem gazu łupkowego. Stawia głównie na kupowanie gazu za granicą, z tym, że nie jak w przeszłości głównie od Rosji, ale z innych źródeł. Dzięki gazoportowi sprowadzamy już np. gaz skroplony z Kataru, chcemy też zbudować podwodny rurociąg do Danii, którym ma popłynąć gaz ze złóż na Morzu Północnym.