Elon Musk może świętować. Trzeci lot testowy statku kosmicznego Starship jego firmy SpaceX zakończył się znaczącym sukcesem. Statek, który w przyszłości ma polecieć na Księżyc i Marsa, osiagnął zaplanowaną orbitę i rozbił się dopiero podczas powrotu na Ziemię.

Dwa pierwsze loty testowe Starship w kosmos zakończyły się katastrofami niedługo po starcie, co specjalnie w branży kosmicznej i w wypadku firmy SpaceX nie dziwi. Taki los wczesnych prototypów. Z trzecim lotem, który rozpoczął się w czwartek o 14.25 naszego czasu było inaczej. 

Tym razem dwustopniowa rakieta Super Heavy wyniosła statek z sukcesem w kosmos – wcześniej poprawnie działały np. przez prawie trzy minuty wszystkie 33 silniki Raptor pierwszego członu rakietu. Kiedy przestały, zgodnie z planem od pojazdu oddzielił się pierwszy człon rakiety. Chwilę później Starship osiągnął zakładaną orbitę.

Było tak dobrze, że inżynierom SpaceX udało się przeprowadzić kolejne testy. Otwarte zostały drzwi ładowni, przez które w przyszłości będą wypuszczane satelity. W ramach kontraktu z NASA przeprowadzono także demonstrację transferu paliwa w przestrzeni kosmicznej, polegającą na przemieszczaniu paliwa z jednego zbiornika pojazdu do drugiego – Starship ma też w przyszłości pełnić rolę kosmicznego tankowca.

SpaceX chciał jeszcze przeprowadzić próbne odpalenie silnika Raptor na statku Starship około 40 minut po starcie, ale ten punkt z nieznanych powodów pominięto.

Po trzech kwadransach lotu rozpoczął się powrót na Ziemię. W 50 minucie lotu coś poszło jednak nie tak i kontakt ze statkiem został utracony. SpaceX zakłada, że jego pozostałości spadły do Oceanu Indyjskiego.

Mimo przykrego końca lotu, misja jest znaczącym sukcesem firmy Elona Muska. Ogromny statek kosmiczny o długości 120 metrów i średnicy 9 metrów, który ma wynieść na orbitę około 100 ton ładunku i który SpaceX planuje wykorzystać go do transportu ludzi i towarów na Marsa, Księżyc i inne ciała niebieskie faktycznie opuścił z sukcesem Ziemię. Czas na kolejne testy…

Foto: SpaceX.