satelita star catcher

Zbudują sieć energetyczną dla satelitów. Opłaty będą jak za tankowanie

Startup Star Catcher Industries chce przesyłać energię na orbicie do satelitów. I właśnie udowodnił, że jest to możliwe.

W piątek Star Catcher pochwalił się wynikami testu przeprowadzonego na stadionie EverBank drużyny futbolu amerykańskiego Jacksonville Jaguars. Tam udało mu się przesłać skoncentrowaną energię słoneczną na odległość ponad 100 metrów do ustawionych na stelażach satelitarnych paneli słonecznych. Tym samym potwierdził sensowność swojego pomysłu, którym jest zasilanie w ten sposób krążących dookoła Ziemii satelitów.

– Udowodniliśmy, że możemy zbierać i bezprzewodowo przesyłać energię z precyzją potrzebną do zastosowań kosmicznych — twierdzi Andrew Rush, współzałożyciel i dyrektor generalny Star Catcher. – Dzisiejszy sukces przybliża nas o krok do wyeliminowania ograniczeń mocy w kosmosie i odblokowania nowych możliwości dla satelitów i obsługiwanych przez nie klientów – dodał.

Skoro eksperyment na stadionie się powiódł, Star Catcher może pracować nad kolejnymi punktami swojego planu. A polega on na wystrzeleniu – najpierw na niską orbitę, a potem wyższe, satelitów, które będą gromadzić energię z paneli słonecznych w specjalnych akumulatorach. Na ich pokładzie znajdzie się emiter pozwalający przesłać ją w postaci skoncentrowanego strumienia światła do dowolnego satelity potrzebującego energii na orbicie. 

Co ważne, w rozwiązaniu Star Catcher satelity, które będą doładowane, nie muszą mieć żadnych dodatkowych rozwiązań technologicznych na pokładzie, poza tym, co już mają – czyli paneli słonecznymi. Dodatkowe „oświetlenie” satelity z latającej „elektrownii” Star Catcher pozwoli mu  wyprodukować z jego paneli od pięciu do dziesięciu razy więcej energii niż zrobiłby to bez „doładowania”.

Firma pomyślała też o tym, by w trakcie przesyłania energii nie przegrzać elektroniki zasilanego satelity. Strumień skoncentrowanej energii będzie miał precyzyjnie określoną długość fali.

Star Catcher twierdzi, że jego technologia pozwoli satelitom na obsługę bardziej energochłonnych ładunków i wydłuży czas ich działania. Pozwoli też przeprowadzać złożone misje, jednocześnie zmniejszając ich masę startową, a więc i koszty wystrzelenia.

Startup z Florydy nie powiedział, ile chce mieć swoich satelitów-elektrownii na orbicie. Ale ma ich być sporo. Powstanie więc pierwsza sieć energetyczna do zasilania satelitów na orbicie.

Star Catcher wymyślił też, jak dokładnie będzie zarabiał. Jak dostanie zlecenie na „doładowanie” satelity, jego pojazd do niego podleci, „poświeci” na jego panele i na koniec wystawi rachunek za operację. Trochę to będzie przypominało zapłatę za tankowanie na stacji paliw lub za doładowanie na publicznej ładowarce samochodu elektrycznego.

Rynek, na którym chce działać Star Catcher jest ogromny. Firma szacuje, że do końca tej dekady na orbicie będzie 50 tys. satelitów. Rocznie będą potrzebować do zasilania źródeł energii o łącznej mocy 840 MW. Dzisiaj na orbicie łączna moc istniejących źródeł energii sięga zaledwie 40 MW.

Foto: Star Catcher

Podziel się artykułem

Portal Technologiczny

Wykorzystujemy ciasteczka do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie.

Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług.

Informacja o tym, w jaki sposób Google przetwarza dane, znajdują się tutaj.