WikiTok łatwo opisać jednym zdaniem. To prostu wyświetlane na rolkach jak w TikToku lub Instagramie wybrane artykuły z Wikipedii.
Kilka dni temu nowojorski programista Isaak Gemal stworzył z pewnością oryginalną i na pierwszy rzut oka totalnie bezsensowną stronę WWW.
Pod adresem https://wikitok.net znajdziemy całkowicie losowo wybrane hasła z Wikipedii. Dokładnie pierwszych kilka zdań definicji naniesionych na duże ilustrujące je zdjęcie. Sposób ich prezentacji przypomina przeglądanie TikToka lub reelsów na Instagramie. Stąd zresztą nazwa nowego serwisu. I dlatego też, choć działa ona także na ekranie komputera, lepiej się przegląda jego zawartość na komórce.
W serwisie WikiTok mamy kilka dodatkowych opcji. Możemy wybrać język prezentowanych treści – jest już polski. Możemy też dać „serduszko”, jak nam hasło się spodoba. Możemy też – zainteresowani nim – przenieść się w celu lekturę pełnej definicji, a nie tylko kilku zdań, do Wikipedii. No i jest „przycisk”, który pozwoli nam wysłać „reelsa” z hasłem do znajomych.
Powstała już aplikacja WikiTok. Robi w zasadzie to samo, co serwis WWW, tylko niektóre rzeczy lepiej, inne gorzej – np. w wersji na iPhony nie ma jeszcze funkcji wyboru języka, więc trochę to słabe. Ale jest za to możliwość wykupienia subskrypcji… Za niecałe 5 zł miesięcznie można wtedy np. cieszyć się brakiem reklam, trybem ciemnych i w przyszłości jakimiś ekstra treściami.
Po co powstał WikiTok? Doskonałe pytanie. Wydaje się, że to taka trochę bardziej ambitna forma mordowania wolnego czasu ze smartfonem w ręce.
Zamiast przeglądania niekończącego się strumienia filmików i zdjęć w TikToku lub innych mediach społecznościowych, możemy w ten sam sposób przeglądać absolutnie losowo wybrane hasła w Wikipedii. Zwykle niosą więcej wartościowych treści od filmików z TikToka. Może więc dzięki zabawie z WkiTokiem czegoś się dowiemy lub czegoś nauczymy. Brzmi to naprawdę dziwnie, ale wciąga. Spróbujcie.
Foto: WikiTok.