Wszyscy chcą mieć już w ofercie podrasowane elektryki segmentu B i C. Wróci też do nas za chwilę w elektrycznym wydaniu Volkswagen Golf GTI.
Ponad pół wieku temu na drogi wyjechał pierwszy „usportowiony” Golf GTI. Pod maską miał wolnossący czterocylindrowy silnik o pojemności 1,6 litra i mocy 108 KM. Ależ to było wtedy monstrum…
Ten wyjątkowy hot hatch przez lata się zmieniał, wraz z kolejnymi generacjami Golfa, ale z oferty nie wypadł. Dalej możemy sobie kupić spalinowego Golfa GTI. Dzisiaj jest oczywiście dużo większy od swojego poprzednika sprzed pół wieku, ale nadal jest bardzo zadziorny. Ma silnik 2.0 TSI, skrzynię DSG i 265 KM. Nie jest też tani. Za tę zabawkę musimy zapłacić niecałe 170 tys. zł.
Teraz w tym świetle, bardzo dobrą wydaje się informacja, że historia Golfa GTI na tym modelu się nie skończy. Volkswagen swojego hot hatcha przeniesie do świata elektryków. – Pierwszy całkowicie elektryczny Volkswagen Golf GTI jest w fazie rozwoju — powiedział właśnie dyrektor generalny VW Thomas Schäfer dziennikarzom brytyjskiego serwisu Auto Express. Dodał przy tym, że będzie to samochód-potwór.
Będziemy musieli jednak na niego jeszcze chwilę poczekać. VW będzie nadal aktualizował obecnego Golfa do końca dekady, kiedy to pojawi się wersja w pełni elektryczna. Będzie oparta na zupełnie nowej architekturze SSP Grupy VW. Prace na nią i nad elektryczną wersją GTI już trwają.
Schäfer zdradził, że elektryczny Golf GTI będzie miał napęd na przednie koła. Mimo, że najbardziej do niego dzisiaj zbliżony model – ID.3 GTX – ma silnik o mocy 322 KM napędzający tylne koła. Wysoce prawdopodobne jest natomiast, że mniej więcej taką moc silnika będzie miał też elektryczny Golf GTI.
Nie będzie to jednak pierwszy elektryk niemieckiego koncernu, który pojawi się w wersji GTI. Wcześniej kierowcy dostaną ID.2 GTI – już zaprezentowanego w formie koncepcyjnej.