Rolls-Royce rozwiązał problem, jak zasilać bazy na Księżycu lub Marsie. Zaprojektował mały, długości zaledwie 3 metrów, mikroreaktor jądrowy.
Zasilanie przyszłej bazy na Księżycu to jednak będzie wyzwanie. Energii potrzeba będzie sporo. Panele słoneczne mogą nie wystarczyć. A szczególnie w trakcie nocy księżycowej, która trwa tam – przypomnijmy – aż około dwóch tygodni.
Rolls-Royce ma pomysł, jak to rozwiązać. Co najmniej od kilku lat firma rozwija projekt mikroreaktora jądrowego. Osiągnął on już taki poziom rozwoju, że wkrótce można go będzie wysłać na Księżyc. No i właśnie firma – jak donosi Bloomberg – szuka partnerów, którzy go tam zawiozą, uruchomią i najlepiej jeszcze sensownie wykorzystają. Chciałby, by to się stało najlepiej z początkiem lat 30. Rozmawia z firmami z USA oraz z Europy.
Mikroreaktor Rolls-Royce’a jest naprawdę mały. To mniej więcej tuba o wymiarach nieco ponad metr średnicy i około 3 metrów długości. Taki wymiar powinno dać się upchnąć do pojazdów, które wkrótce polecą na Księżyc.
Mikroreaktor, który zaprojektowała brytyjska firma nie należy mylić z małymi modułowymi reaktorami jądrowymi SMR teraz intensywnie rozwijanymi przez kilka firm. Ich moc wynosi od 500 MW w górę – to dużo. Mikroreaktor może natomiast dostarczać od 1 do 10 MW mocy. Ile dokładnie to będzie, tego Rolls-Royce nie podaje.
Ale za to twierdzi, że jego nowy cud inżynierii jądrowej będzie miał „wysoką gęstość mocy”. To w praktyce oznacza, że będzie mógł dostarczać zarówno energię, jak i ciepło. Też bardzo ważna rzecz w wypadku baz w kosmosie.
Rolls-Royce uważa ponadto, że jego mikroreaktor jądrowy sprawdzi się również w innych zastosowaniach – nie tylko na Księżycu. Będzie mógł – po pierwsze – zasilać statki kosmiczne, w tym ich napęd.
Może również być wykorzystany na Ziemi jako mobilne i potężne źródło zasilania – umieszczone na ciężarówce. Takie rozwiązanie może się przydać zarówno wojskowym, jak i np. w sytuacji klęski żywiołowej.