Ponad pół roku po pierwszym locie europejska rakieta Ariane 6 znowu wystartowała z kosmodromu w Gujanie Francuskiej.
W czwartek rakieta Ariane 6 odbyła swój drugi lot w historii. Tym razem umieściła na orbicie francuskiego satelitę rozpoznawczego dla tamtejszych sił zbrojnych. Lot do docelowego punktu trwał godzinę i 15 minut. Start odbył się z kosmodromu w Kourou w Gujanie Francuskiej.
Lot był ważny z dwóch powodów. Po pierwsze, po raz drugi udało się Ariane 6 umieścić ładunek na orbicie. Potwierdza to fakt, że Europejska Agencja Kosmiczna i Europa dysponuje dużą rakietą nośną zdolną do realizacji wielu projektów kosmicznych.
Po drugie, na orbitę trafił satelita rozpoznawczy francuskiej armii – jeden z trzech serii Composante Spatiale Optique. Tego typu sprzęt wzmacnia europejską autonomię w kwestiach obrony i zwiadu satelitarnego. A to ma teraz, w świetle zmian w amerykańskiej polityce zagranicznej, duże znaczenie.
Spółka Arianespace, która buduje rakiety Ariane 6, chce w tym roku zrealizować jeszcze cztery loty Ariane 6. Nie jest znany pełny harmonogram startów, ale wiadomo, że rakieta ma wynieść w kosmos w drugiej połowie roku m.in. satelitę meteorologicznego dla spółki Eumetsat oraz radarowego obrazowania dla programu satelitów obserwacji Ziemi Copernicus.
W tym wszystkim nie wszystko jest idealne. To fajnie, że Europa ma dużą rakietę i kosmodrom, z którego może startować, ale niestety Ariane 6 nie jest bardzo nowoczesną rakietą wielokrotnego startu jak amerykański Falcon 9. I co gorsza, Europa jeszcze długo, nawet dekadę, może nie mieć swojej rakiety wielokrotnego użytku. A to utrudnia rywalizację w kosmosie nie tylko z Amerykanami, ale również coraz bardziej zaawansowanymi tutaj Chinami.
Foto: ESA-CNES-ARIANESPACE-ArianeGroup/Optique vidéo du CSG – P PIRON.