Pojazd Taero ma napęd hybrydowy i tryb jazdy bezzałogowej. Do tego można go zrzucić na spadochronie.
Specjaliści z polskich firm zbrojeniowych i wojskowych instytutów nie mają szczęścia do nazw. NIe inaczej jest z Taero. Tę niewielką i bardzo uniwersalna hybrydę do niemal wszystkiego wojskowi przedstawiają jako „Załogowo-bezzałogowy pojazd wysokiej mobilności z zabudową modułową przystosowany do desantowania techniką spadochronową”. O, mój Boże…
Ale poza nazwą, reszta jest więcej niż interesująca. Taero to efekt pracy konsorcjum składającego się z Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej oraz spółek STEKOP, AutoPodlasie oraz AP Solutions.

Pojazd ma napęd hybrydowy – dieslowsko-elektryczny. Do tego napęd na obie osie, sztywne mosty, blokady mechanizmów różnicowych i terenowe ogumienie. Może więc – w trybie elektrycznym – poruszać się cicho, kiedy to konieczne. Silnik nie emituje wtedy ciepła. To utrudnia jego wykrycie. Sprawnie też pokonuje bezdroża.
Za kierownicą Taero może usiąść żołnierz. Ale nie jest to konieczne. Pojazd może działać zarówno w trybie załogowym, jak i bezzałogowym. – W sytuacjach zagrożenia, takich jak ostrzał czy inne niebezpieczne okoliczności, pojazd może zostać szybko i łatwo przekonfigurowany do trybu bezzałogowego – mówi Krystian Jasiński, przedstawiciel firmy STEKOP i jeden z twórców Taero. – Dzięki centralnemu systemowi sterowania pojazdem, żołnierze, mając do dyspozycji mobilny kontroler, mogą zdalnie wydawać polecenia i określać trasę przejazdu, co zwiększa ich bezpieczeństwo na polu walki – tłumaczy.
W trybie bezzałogowym Tero może więc np. poruszać się samodzielnie po zadanej przez operatora trasie, podążać za piechurem jako „muł na kołach” lub za innym pojazdem, jeździć w trybie wahadłowym pomiędzy wyznaczonymi punktami lub operować jako szpica w kolumnie marszowej.

Jednym z największych atutów Taero jest jego konstrukcja modułowa. Może zamienić się w pojazd rozpoznania inżynieryjno-saperskiego lub chemicznego. Może być nośnikiem systemów rozpoznawczych lub zdalnie sterowanych stanowisk strzeleckich. Może też stać się „wyrzutnią” dronów lub – przeciwnie – nośnikiem systemów do ich niszczenia. No i może przewozić np. amunicję lub rannych żołnierzy.
Ponadto wojsko z łatwością dostarczy go szybko gdzie chce. Zmieści się z łatwością do samolotu transportowego, można go zrzucić na spadochronie z desantem lub podwiesić na stalowych linach pod helikopter.
Foto: Konsorcjum Taero.