Kanadyjska firma Unither Bioelectronics przeprowadziła pierwszy lot helikoptera zasilanego wodorem. Trwał nieco ponad 3 minuty.
Kanadyjczycy, by pokazać, że helikoptery mogą być napędzane wodorem, nie budowali wszystkiego od podstaw. Napęd wodorowo-elektryczny zainstalowali w dobrze znanej i sprawdzonej maszynie Robinson R44.
To czteromiejscowy lekki śmigłowiec produkowany przez Robinson Helicopter Company od 1992 roku. Standardowo napędza go sześciocylindrowy silnik benzynowy, a cała konstrukcja uważana jest za udaną i trwałą. Dowodem na to był m.in. pierwszy lot śmigłowcem dookoła świata pilotowanym przez kobietę, który zrealizowano w 1997 roku właśnie z wykorzystaniem tej maszyny.
W wodorowej odmianie Robinsona R44 inżynierowie Unither Bioelectronics usunęli oryginalny silnik tłokowy. W jego miejscu zainstalowali system ogniw paliwowych wodorowych sprzężony z silnikiem elektrycznym Magnix. Do tego helikopter został wyposażony w zbiornik wodoru zamontowany pod belką ogonową i gondole chłodzące po obu stronach kabiny.
Na pokładzie pojawił się też mały zestawem akumulatorów, aby radzić sobie ze skokami napięcia podczas intensywnych manewrów. Wtedy gdy pobór energii przez silnik jest za duży, że przekracza możliwości wodorowych ogniw paliwowych.
Lot trwał 3 minuty i 16 sekund. Około 90 proc. energii w jego trakcie pochodziło z ogniw paliwowych. Reszta ze wspomnianego wspomagającego zestawu akumulatorów.
– To początek nowej ery w lotnictwie. Udowodniliśmy, że lot z napędem wodorowym nie jest już tylko teorią – to rzeczywistość – powiedział po locie wodorowego Robinson R44 przedstawiciel Unither Bioelectronics.