Amerykańska Agencja Kosmiczna przeprowadza właśnie największe cięcia wydatków w swojej historii. Anuluje kilkadziesiąt misji naukowych, zwolni tysiące pracowników.
W piątek późnym wieczorem, po chichu i i bez żadnego rozgłosu, NASA opublikowała dokumenty budżetowe na swojej stronie internetowej. Odbyło się to też bez tradycyjnej odprawy kierownictwa agencji. I nie ma się co dziwić.
Budżet na rok 2026, który zaproponowała administracja Trumpa amerykańskiej agencji kosmicznej to, mówiąc kolokwialnie, skrajna bida z nędzą.
NASA dostanie 18,8 mld dol. – o około jedną czwartą mniej niż w 2025 roku. To największe cięcie wydatków w jej historii, które powoduje, że wraca ona do poziomów wydatków widzianych ostatnio w 1961 roku – po uwzględnieniu inflacji.
To, że Trump brutalnie zetnie budżet NASA widzieliśmy już kilka tygodni temu. Od piątku jednak, dzięki opublikowanym dokumentom budżetowym, wiemy coś więcej o tym, co to oznacza w praktyce.
Tak więc, w największym skrócie, agencja, która przez lata było symbolem amerykańskiej dominacji zarówno technologicznej, jak i w kosmosie, jest zmuszona zwolnić kilka tysięcy swoich pracowników i anulować dziesiątki misji.
Dokładniej pracę w agencji straci co trzeci jej pracowników. Liczba etatów zostanie bowiem zredukowana 17 391 do 11 853 – jak czytamy w przedstawionych dokumentach. Wyzerowanych zostanie przy tym ponad 40 dużych projektów naukowych.
Nie będzie więc m.in. programu Mars Sample Return (MSR), którego celem było przywiezienie próbek marsjańskiego gruntu na Ziemię. NASA chce też zakończyć finansowanie misji Mars Odyssey i MAVEN – satelitów krążących wokół Marsa.
Zamierza także skasować wsparcie NASA dla misji łazika marsjańskiego Rosalind Franklin budowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną. NASA pierwotnie zgodziła się dostarczyć do tego projektu silniki, radioizotopowe jednostki grzewcze i rakietę nośną.
Zmieni się plan podboju Marsa. Nie będzie budowana stacja kosmiczna Gateway na orbicie Księżyca, a pojazdy kosmiczne systemu Space Launch System i Orion wykorzystane do misji Artemis 3, która zawiezie Amerykanów ponownie na Księżyc nie będą po tej misji dalej rozwijane.
Zamiast tego NASA chce wydać np. 864 mln dol. na nowy „Program infrastruktury i transportu komercyjnego z Księżyca na Marsa (M2M)”. Kwota ta zostanie przeznaczona na opracowanie komercyjnego systemu, który zastąpi SLS/Orion, a także na wczesne prace nad „skafandrem kosmicznym odpowiednim do użytku przez astronautów na powierzchni Marsa”. Kto otrzyma pieniądze z tego programu? Zapewne SpaceX Elona Muska…
NASA ze swojego mocno przyciętego budżetu wysupła ponadto m.in. 200 mln dol. na „krótkoterminową demonstrację wejścia, zejścia i lądowania lądownika marsjańskiego” oraz kolejne 200 mln dol. na statki kosmiczne, które będą dostarczać komercyjne ładunki na Czerwoną Planetę. Dokumenty budżetowe zawierają jednak niewiele szczegółów na temat tych nowych inicjatyw.
Za to wiadomo, że skasowane zostaną misje satelitarne Earth System Observatory, które ostatnio koncentrowały się na monitorowaniu polu grawitacyjnego naszej planety. Nie będzie też m.in. robotycznych wypraw na Wenus – DAVINCI i VERITAS ani kilku innych na bliższe nam obiekty – w tym asteroidę Apophis.
Propozycja budżetu heliofizyki zakończy finansowanie kilku trwających misji badania Słońca, takich jak Magnetospheric Multiscale i zmniejszy finansowanie innych. A budżet działu nauk biologicznych i fizycznych NASA zostanie obcięty o ponad dwie trzecie – z 87 milionów dolarów do 25 milionów dolarów. Ziemniaków na Marsie, nieco żartując, amerykańskiej agencji też raczej nie uda się szybko wyhodować…