„Nadprezydent” Elon Musk ma nowy pomysł. Chce szybciej „zrzucić” Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) z orbity i skupić się na wyprawie na Marsa.
Musk zaczyna, delikatnie mówiąc, zachowywać się dziwnie. W komentarzach na platformie X wyzywa osoby, które nie zgadzają się z jego poglądami lub oceną rzeczywistości. To spotkało niedawno np. Sama Altmana z OpenAI, którego nazwał oszustem. To spotkało teraz duńskiego astronautę Andreasa Mogensena, który słusznie zauważył, że Musk, mówiąc o rzekomym porzuceniu na stacji kosmicznej dwóch astronautów przez administrację Bidena, ewidentnie rozmija się z prawdą. Ich powrót na Ziemię został zaplanowany już we wrześniu. Do stacji zadokowany jest statek, którym mają wrócić na Ziemię.
Mimo to Musk użył w stosunku do Duńczyka określenia „Idiot” i „fully retarded” – typowego dla słabo wychowanych amerykańskich 12-latków akurat kłócących się o pierdoły. W jego ustach zabrzmiało to jednak jak zwykłe chamstwo i żenada.
Niedługo potem Musk na platformie X ogłosił swój kolejny pomysł. Wezwał do przyspieszenia deorbitacji ISS. – Spełniła swoje zadanie. Przynosi bardzo mało dodatkowych korzyści. Lećmy na Marsa – napisał.
Poproszono go o wyjaśnienie, czy oznacza to wcześniejszą deorbitację ISS niż w planowanym przez NASA terminie a więc w 2030. – Decyzja należy do prezydenta, ale moja rekomendacja brzmi tak szybko, jak to możliwe. Zalecam dwa lata od teraz – napisał.
Szybsza deorbitacja ISS ucieszy Chiny
Pomysł Muska jest trochę z czapki – delikatnie mówiąc. Po pierwsze, przyspieszanie deorbitacji stacji jest wyzwaniem technologicznym. Wymaga bowiem przyspieszenia prac nad specjalnym statkiem-holownikiem. Miał być pierwotnie zbudowany, tak na marginesie, przez SpaceX, firmę Muska, i wysłany w kosmos najwcześniej w sierpniu 2028 r.
Po drugie, NASA ma już ustalone z partnerami zagranicznymi, jakie badania i loty mają się odbyć na stację do czasu jej zakładanej deorbitacji. W mniejszych lub większych szczegółach i z zatwierdzonym przez wszystkie kraje, z wyjątkiem Rosji, budżetem do 2030 roku.
No i po trzecie, rozmawia się w Stanach bardzo głośno o tym, czy planowana deorbitacja stacji w 2030 roku jest rozsądna. Nie jest bowiem pewne, czy do tego czasu powstaną komercyjne amerykańskie stacje kosmiczne na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Na pewno natomiast będzie tam krążyć stacja chińska.
– Porzucenie LEO w jakimś dobrze zamierzonym, ale błędnym wysiłku skupienia się tylko na księżycu lub tylko na Marsie pozwoliłoby Chinom jedynie wypełnić tę pustkę, wbijając klin między Stany Zjednoczone a naszych partnerów — powiedział senator Ted Cruz, przewodniczący Senackiej Komisji Handlu, w trakcie Commercial Space Conference 12 lutego. – To droga, którą nie pójdziemy – deklarował.
Myli się. Na razie jest tak, że jak Musk coś wymyśla, to Trup to klepie i choćby skały sr…, to i tak pomysł tego pierwszego jest realizowany.
Foto: NASA.