Grecki sąd apelacyjny w Pireusie wydał wyrok pięciu lat więzienia oraz grzywny w wysokości 11 800 euro wobec 59-letniego mężczyzny za prowadzenie nieistniejącej już strony z torrentami.
Udostępnianie nielegalnych plików w necie może być niewiarygodnie kosztowne. Przekonał się o tym 59-letni Grek, który za prowadzenie portalu P2Planet.net trafił właśnie do więzienia na 5 lat.
Smaczku całej historii dodaje fakt, że serwis działał w latach 2011–2014. A szczytem hipokryzji jest ponadto, że Greka zamknięto za piracki serwis w czasach, gdy twórcy sztucznej inteligencji masowo łamią cudze prawa autorskie – szkoląc swoje modele – i nie są za to w żaden sposób karani.
Historia sprzed ponad dekady
Sprawa sięga 2014 roku, kiedy to Jednostka ds. Przestępczości Cybernetycznej greckiej policji przeprowadziła nalot na dom podejrzanego, zabezpieczając dysk twardy i potwierdzając jego status administratora serwisu P2Planet.net. DziałaŁ on w latach 2011–2014. Zawierał ponad 14 tys. linków do plików torrent i miał ponad 44 tysiące zarejestrowanych użytkowników.
Wtedy – w 2014 roku – mężczyzna został zatrzymany po raz pierwszy i oskarżony o „ułatwianie piractwa”.
Po latach apelacji, Sąd Apelacyjny w Pireusie utrzymał wyrok w mocy. Co więcej, sędzia zdecydował, że apelacja nie będzie miała charakteru zawieszającego. Policja skuła mężczyznę i natychmiast przewiozła do więzienia, wywołując szok i niedowierzanie wśród obecnych na sali sądowej.
Twarda polityka antypiracka. Ale nie dla wszystkich
Wyrok ten wpisuje się w coraz bardziej restrykcyjne podejście Grecji do przestępstw cyfrowych związanych z piractwem. Niedawno w mieście Larisa inny użytkownik został skazany na identyczną karę za podobne przestępstwa. To może świadczyć o próbie stworzenia precedensu prawnego.
Grecki wymiar sprawiedliwości traktuje „seeding” – czyli udostępnianie plików w sieci torrent – jako dystrybucję nielegalnych materiałów. Taka jest podstawa do postępowań karnych.
Jednak samo pobieranie bez dalszego udostępniania jest trudniejsze do ścigania. Miało to znaczenie np. w kontekście sprawy przeciwko Meta, która miała pobrać ponad 82 TB danych z internetowych tzw. bibliotek cieni w celu trenowania swoich modeli AI. Greccy sędziowie orzekli, że w tym wypadku winne były wspomniane biblioteki, nie Meta.
Foto: Arek Socha z Pixabay.