W sobotę rakieta Falcon 9 wyniosła na orbitę kilkadziesiąt małych satelitów. Jeden z nich ma uczestniczyć w usuwaniu kosmicznych śmieci.
Tym razem na pokładzie Falcona znalazły się aż 74 ładunki. Wśród nich m.in. kilka satelitów szpiegowskich dla różnych agend Pentagonu, satelita do wykrywania pożarów lasów oraz specjalny moduł do testowania i rozwoju pocisków hipersonicznych.
W tym morzu niedużych satelitów był też jeden firmy Turion Space. To kalifornijski startup, który od kilku lat rozwija pomysł usuwania z orbity niedziałających już lub popsutych satelitów.
Firma chce je zrzucać z z orbity za pomocą niedużych, potrafiących precyzyjnie manewrować w kosmosie pojazdów (droidów) wyposażonych w silniki jonowe i chwytako-przyssawki.
Cały system opracowany i rozwijany przez Turion Space ma działać tak. Z Ziemi wystrzeliwany jest nieco większy statek-matka. Na pokładzie ma kilka wspomnianych małych droidów deorbitujących. Krąży po orbicie i czeka na sygnał z Ziemii o konieczności usunięcia kosmicznego złomu z orbitu.
Kiedy ten przychodzi, wtedy podlatuje we wskazane miejsce. Za pomocą odpowiednich czujników wykrywa i lokalizuje cel przeznaczony do deorbitacji. Wypuszcza w jego kierunku małego droida. Ten „dokleja” się do celu, uruchamia swoje silniki i spada razem z nim na Ziemię, spalając się w atmosferze. A statek-matka czeka na kolejny rozkaz z Ziemi. Na obrazku to wygląda tak.
Droid.002 teraz wystrzelony Falconem w kosmos nie jest ani pierwszym, ani drugim pojazdem z opisanego rozwiązania. To satelita, którego celem jest wykrywanie i monitorowanie ruchów kosmicznych śmieci. Ma podobne systemy rozpoznawcze, które znajdą się docelowo na statku-matce. Teraz natomiast mają być intensywnie testowane.
Turion Space chce do roku 2027 rozwinąć produkcję satelitów do 45 rocznie – nie sprecyzowano w komunikacie jednak dokładnie których.
