Z Polski wycofuje się jedna z największych sieci fitness. Zabiły ją wysokie koszty i konkurencja

Jatomi Fitness kończy działalność w Polsce – dowiedział się portal PropertyNews.pl. Sygnały końca widoczne były już wcześniej. Luksusowa sieć zamknęła np. tuż przed świętami duży klub w warszawskich Złotych Tarasach.

Jatomi Fitness to numer dwa na polskim rynku klubów fitness. Jeszcze latem sieć miała ich 37 w bardzo prestiżowych lokalizacjach – duże centra handlowe – i zapowiadała uruchomienie w tym roku nowej placówki w Gdańsku. Jednak to już tylko piękne wspomnienia.

Pod koniec roku całkiem niespodziewanie Jatomi Fitness zamknęła dwa kluby – jeden w rzeszowskim centrum Millenium Hall, drugi – można rzec flagowy – w warszawskich Złotych Tarasach.
Teraz Trevor Brennan, dyrektor zarządzający Jatomi Fitness Group, powiedział więcej o kończącej się przygodzie klubów Jatomi Fitness w Polsce.

– Sprzedajemy aktywa, a polski biznes jest obecnie w stanie likwidacji. Niektóre dzierżawy klubów są przekazywane innym operatorom, podczas gdy inne lokalizacje będą zamykane – tłumaczył portalowi PropertyNews.pl.

Dość ogólnie też wyjaśnił, dlaczego firma się wycofuje. – Stworzony dziewięć lat temu model biznesowy nie ma już zastosowania w przypadku dzisiejszego konsumenta, a wiek portfela i wysokie koszty związane z dzierżawami sprawiają, że firma nadal działa ze stratą.

GoPro na krawędzi. Duże zwolnienia, prezes bez pensji, akcje runęły w dół

Wysokie czynsze, silna konkurencja

Istniejącą w Polsce od niemal 10 lat sieć Jatomi Fitness zakładał James Balfour, syn teraz szkockiego milionera, a kiedyś księgowego Michaela Balfoura, który zarobił 800 mln funtów na sprzedaży w 2005 roku swojej zbudowanej od zera sieci Fitness First – teraz działa ona w 16 krajach i jest największą na świecie siecią tego typu.

Balfour senior odniósł ogromny sukces w Europie, bo z powodzeniem przeniósł tutaj z USA model klubu fitness, w którym płaci się za wstępy stały miesięczny abonament. Jego syn postanowił ten model skopiować w Polsce – dodając do tego szczyptę luksusu i elitarności, ale – to już wiemy – nie udało się.

Po pierwsze dlatego, że firma miała bardzo wysokie koszty. Inwestowała z rozmachem – uruchomienie np. klubu fitness w centrum handlowym Blue City w Warszawie kosztowało 8 mln zł. Codzienne koszty były też bardzo niemałe – dzierżawa dużych powierzchni w znanych centrach handlowych nigdy nie była tania.

Po drugie, Jatomi walczyło z coraz silniejszą konkurencją – w tym np. liderem rynku siecią Calypso wspieraną przez Benefit Systems, operatora kart Multisport, który ma udziały nie tyko w Calypso, ale również w kilku innych sieciach fitness działających w Polsce (m.in. Fabryce Formy, S4, Zdrofit i Fitness Academy).

Luksus ma się świetnie. Rośnie sprzedaż mercedesów. Jeden kraj jest bezkonkurencyjny

To, że na polskim rynku klubów fitness jest dużo trudniej niż w przeszłości potwierdzają dane z ostatniego raportu „European Health & Fitness Market Report 2017” opracowanego przez Deloitte oraz EuropeActive. Czytamy w nim między innymi, że przychody ogółem klubów fitness w Polsce w 2016 roku wyniosły 3,7 mld zł, czyli były tylko o 0,8 proc. większe niż rok wcześniej.

Nowych klubów w Polsce przybywa już niewiele – na koniec 2016 roku było ich 2560, rok wcześniej 2520. Do tego tzw. wskaźnik penetracji (liczba członków klubów fitness do wielkości populacji) wynosi 7,4 proc. W 2015 roku wynosiła 7,3 proc. A średni poziom tego wskaźnika w przebadanych 18 krajach europejskich wynosi 7,8 proc. Niewiele więc nam już brakuje do średniej.

No i, co bardzo ważne, raport wskazywał również, że przeciętna, wynikająca z cennika, miesięczna cena karnetu do klubu fitness wynosiła w 2016 roku 116 zł. W raporcie dotyczącym roku 2015 była na poziomie 125 zł.

Przy tych cenach zarabianie na klubie, którego uruchomienie kosztowało kilka milionów złotych i który musi zapłacić co miesiąc kilkadziesiąt euro czynszu w galerii handlowej za każdy metr kwadratowy wynajętej powierzchni stało się naprawdę bardzo trudne.

Czytaj więcej: Boisz się luki w procesorach? Przesada, popatrz na wykres.
Czytaj więcej: Arabia Saudyjska i ZEA wprowadzają VAT po raz pierwszy w ich historii. Zgadnijcie jak duży.

Podziel się artykułem