Alphabet, właściciel Google, dogadał się po ponad roku trudnych negocjacji z izraelską spółką Wiz.
To brzmi wręcz niewiarygodnie. Google, które znają wszyscy, kupuje za największe w swojej historii pieniądze firmę, której nie zna prawie nikt. W tym zdaniu nie ma dużej przesady. Oczywiście jeżeli jesteś specjalistą od chmury obliczeniowej albo cyberbezpieczeństwa, wtedy wiesz czym zajmuje się Wiz, ale w innym przypadku szanse na to są nikłe.
Wiz powstał w styczniu 2020 roku. Został założony przez grupę przyjaciół (Assaf Rappaport, Yinon Costica, Roy Reznik i Ami Luttwak), którzy lata wcześniej pracowali w legendarnej izraelskiej jednostce wojskowej Unit 8200 zajmującej się bardzo szeroko rozumianym cyberbezpieczeństwem. Jest ona uważana, za kuźnię wyjątkowych specjalistów od cyberochrony. Byli żołnierze, którzy ją opuszczają, stają się potem często założycielami i pracownikami najbardziej cenionych firm na rynku cyberbezpieczeństwa.
Wiz nie był pierwszym pomysłem grupy znajomych z jednostki Unit 8200. Wcześniej, w 2012 roku, założyli spółkę Adallom zajmującą się oczywiście cyberochroną. Sprzedali ją trzy lata później Microsoftowi.
Tak więc Wiz nie powstał całkiem od zera. Jego założycieli mieli umiejętności i doświadczenie, jak mało kto na świecie. Firma od początku swojej działalności skoncentrowała się na rozwoju narzędzi do ochrony zasobów przetwarzanych w chmurach obliczeniowych. A że teraz biznes zaczyna tam mieć wszystko, zrozumiałe, że zaczęła tym samym eksplorować żyłę złota.
Wiz rósł jak na drożdżach. Rok temu w prywatnej rundzie finansowania wyceniono ją na 12 miliardów dolarów. Wtedy też jej roczne przychody oszacowano na 500 mln zł. Wśród klientów firmy jest m.in. połowa korporacji z listy największych firm Fortune 100.
Google bardzo chciał kupić Wiza co najmniej od ponad roku. Firma bowiem mocno inwestuje w rozwój swoich usług chmurowych i dochody z tego tytuły rosną jej szybciej niż dochody z wyszukwarki. Jednak na tym rynku są silniejsi gracze – Amazon i Microsoft. Alphabet szukał więc wzmocnienia.
Negocjacje nie były łatwe. Izraelczycy doskonale wiedzieli, że zbudowana przez nich firma jest wyjątkowa, dochodowa i może zaraz zarabiać jeszcze więcej. Odrzucili więc w ubiegłym roku ofertę Google opiewającą na też astronomiczną kwotę 23 mld dol. Wtedy też powiedzieli, że za chwilę będą zarabiać miliard dolarów rocznie.
Negocjacje po odrzuceniu oferty nie zostały zerwane. Google dalej parł do transakcji. No i właśnie zarząd WIza się zgodził. Firma trafi pod skrzydła Alphabetu.
Naturalnie nie od razu. Musi się zgodzić na to m.in. amerykański urząd antymonopolowy, który pod Trumpem, delikatnie mówiąc, nie jest przychylny dużym fuzjom wśród firm technologicznych. Ale może się uda. W takiej sytuacji transakcja powinna zostać domknięta w przyszłym roku.
I jeszcze jedno. Google ma teraz w gotówce jakieś 23 mld dol. z groszami – dokładniej tyle miało na koniec ubiegłego roku. By więc zakupić Wiz, musi pożyczyć jakieś 9 mld dol. Drobiazg…