Ośrodek badawczy na dnie Morza Południowochińskiego dla sześciu naukowców będzie badał złoża hydratów metanu i z pewnością irytował sąsiadów.
Morze Południowochińskie to z pewnością jeden z bardziej spornych teraz obszarów na świecie. Chiny roszczą sobie prawa do około 90 procent jego powierzchni. Budują więc m.in. na nim betonowe wysepki i poszerzają kontrolę nad akwenem, nie przejmując się za bardzo protestami sąsiadów. To również morze, do którego przylega Tajwan, więc jednym słowem, emocji na nim nie brakuje. Zaraz będą kolejne.
Wydawany w Hongkongu South China Morning Post należący do Grupy Alibaba twierdzi, że Pekin zaakceptował po latach badań budowę podwodnej stacji badawczej. Ma powstać na głębokości aż 2 tys. metrów. I właśnie na dnie Morze Południowochińskiego.

Obiekt będzie gotowy do użytku do 2030 roku. Mieszkać i pracować mają w nich grupy do sześciu naukowców zmieniające się co miesiąc.
Ośrodek będzie bardzo nowoczesny, samowystarczalny i możliwe nawet, że zasilany jakąś formą ogniwa jądrowego.
Choć pod powierzchnią Morza Południowochińskiego znajdują się bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, to jednak podwodni naukowcy mają badać, wg dziennika z Hongkongu, co innego. Ich głównym zadaniem ma być poszerzenie wiedzy o złożach hydratów metanu.
To związki chemiczne przypominające lód, składające się z metanu i wody. Potencjalne źródło energii. Ponoć wielkie złoża hydrantów metanu zalegają na dnie Morza Południowochińskiego i Chiny myślą, jak je wykorzystać.
To pewne, że podwodne chińskie laboratorium doleje oliwa do ognia w sporach terytorialnych na Morzu Południowochińskim. Będzie nie mniej drażniło sąsiadów i Amerykanów, jak np. zwodowany w 2023 roku przez Chiny statek wiertniczy Mengxiang.
To pierwszy chiński statek zdolny do badań i wierceń na bardzo głębokich wodach – do głębokości nawet 11 tysięcy m p.p.m. South China Morning Post twierdzi, że on również będzie w jakiejś formie współpracował z planowanym podwodnym laboratorium.
Foto: Le Chat/AI.