Xiaomi do końca stycznia od kwietnia ubiegłego rok dostarczyło 150 tys. egzemplarzy modelu SU7. Nieźle jak na debiutanta na rynku samochodów elektrycznych.
Pod koniec ubiegłego tygodnia Lei Jun, założyciel, prezes i dyrektor generalny Xiaomi, prezentował w Chinach, jak w praktyce działa funkcja automatycznego przeparkowania w SU7. Przy okazji powiedział, że do kierowców trafiło już 150 tys. tych samochodów.
Szokująca liczba, biorąc pod uwagę, że efektowny sportowo-turystyczny sedan wyprodukowany przez firmę kojarzoną głównie ze smartfonami pokazano oficjalnie zaledwie 10 miesięcy temu – pod koniec marca ubiegłego roku.
Ze słów szefa Xiaomi wynika coś jeszcze. Skoro – jak mówił z początkiem stycznia – w 2024 roku pojechało do kierowców 135 tys. SU7, to znaczy, że chiński koncern jest już w stanie wytwarzać ponad 15 tys. zaawansowanych elektryków miesięcznie. A ma być jeszcze lepiej. W 2025 roku firma zamierza wyprodukować ich 300 tys.
Z popytem nie powinno być problemu. Samochód sprzedawany jest na razie wyłącznie w Chinach, gdzie cieszy się niezwykłym zainteresowaniem. Według serwisu CnEVPost czas oczekiwania na dostawę wynosił kiedyś prawie 40 tygodni. Teraz na samochód trzeba czekać około 20 tygodni. Nadal to bardzo długo.
Xiaomi nie tylko zamierza zwiększać produkcję SU7. W połowie roku do oferty zostanie włączony SUV – YU7. A wcześniej w marcu rozpoczną się dostawy ekstremalnie potężnej wersji SU7 Ultra z układem napędowym o mocy 1548 KM. Ten samochód można już w Chinach zamawiać. Kosztuje 814 900 juanów, niemal cztery razy więcej od ceny startowej zwykłego SU7. Ot, taka wisienka na torcie.
Foto: Xiaomi.