Nikt nie chce nowego Fiata 500e. Fabryka znowu ma przestój

fiat 500e la prima

Z początkiem grudnia po raz kolejny w tym roku zatrzymano linie produkcyjne elektrycznego Fiata 500e w Mirafiori. Wiadomo już, że tak będzie co najmniej do 20 stycznia.

130 tys. złotych za mały miejski samochód z karoserią już od dawna słabo kojarzącą się z unikatowością i ekskluzywnością oraz baterią o pojemności 24,7 (21) kWh pozwalającą realnie pokonać gdzieś koło 150 km ostrożnie jeżdżąc, to dla większości kierowców oferta co najmniej niepoważna. I absolutnie jej nie zmieniają inne „perły” w cenniku modelu 500e.

Za małego Fiata z baterią 42 kWh, który realnie przejedzie – jak jest ciepło – jakieś 250 km, trzeba zapłacić już ponad 165 tys. zł (wersja La Prima), a za wypasioną wariację o pięknej nazwie 500e Giorgio Armani Collector’s Edition już niemal 181 tys. zł. 

Jak sprzedaje się Fiat 500e?

Chętnych więc na ten samochód brakuje i to od dawna. Na ulicach polskich miast jest niemal tak samo trudno spotkać Fiata 500e jak schyłkowe egzemplarze Fiata 500 produkowane w pierwszej połowie lat 70. 

Nie lepiej jest w całej Europie. W listopadowym zestawieniu 20 najlepiej sprzedających się samochodów elektrycznych na Starym Kontynencie Fiata 500e po prostu nie ma. W Stanach też chętnych na Fata 500e brakuje – tak bardzo, że zdarzył się z początkiem grudnia zdesperowany diler, który oferował ten samochód, dzięki publicznym dopłatom, w leasingu ZERO dolarów…To nie żart – tu szczegóły dla zainteresowanych. W tej ofercie były oczywiście haczyki, ale i tak, ten cud motoryzacji można mieć w Stanach za grosze.

W Polsce Fiata 500e można też już kupić dużo poniżej ceny katalogowej. Najtańszy z małą baterią kosztuje teraz w internetowym salonie Fiata niecałe 104 tys. zł, a model z większą baterią prawie 122 tys. zł. Dalej to – biorąc pod uwagę to co na rynku i w ofercie konkurencji – propozycja co najmniej dyskusyjna.

I dlatego Stellantis zatrzymał z początkiem grudnia produkcję elektrycznej pięćsetki w fabryce Mirafiori. Drugi raz w tym roku. Poprzednia przerwa w produkcji była we wrześniu. Nie ma sensu produkować samochodu, których prawie nikt nie chce. 

Przerwa miała początkowo trwać do 5 stycznia. Już wiadomo, że potrwa co najmniej do 20 stycznia. Czy do tego czasu wyprzedają się te samochody, które są w salonach? Bardzo w to nie wierzymy.

Foto: Stellantis.

Podziel się artykułem