Z najnowszego raportu Pentagonu przygotowanego dla amerykańskiego Kongresu wynika, że Chińska Armia Ludowo- Wyzwoleńcza konsekwentnie rozbudowuje swój nuklearny arsenał.
Zdaniem Amerykanów Chiny znajdują się na dobrej drodze do osiągnięcia celu, jakim jest posiadanie 1000 głowic jądrowych do 2030 r.
W połowie tego roku ich liczba przekroczyła 600, zatem przybyło ich ponad 100 w ciągu 12 miesięcy.
Chińczycy intensywnie budują też naziemne wyrzutnie pocisków strategicznych. Z raportu Pentagonu dla Kongresu dowiadujemy się, że powstały trzy duże ośrodki, w których jest miejsce na co najmniej 300 silosów dla międzykontynentalnych pocisków strategicznych.
To mogą być np. rakiety Dongfeng-41 znane też jako DF-41 zaprezentowane po raz pierwszy w 2019 roku. Pociski te mogą startować zarówno z wyrzutni mobilnych, jak i z utwardzonych silosów. Każdy z nich przenosi do 8 lub 10 głowic jądrowych o mocy 150 lub 250 kt – przypomnijmy, że moc bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki wynosiła odpowiednio 15 i 20 kt.
Raport Pentagonu o chińskiej armii wspomina też, że Chiny pracują nad międzykontynentalnym pociskiem, zdolnym do rażenia celów w Stanach Zjednoczonych, ale uzbrojonym nie w głowicę jądrową, ale konwencjonalną.
Dowiadujemy się też z niego, że Pekin intensywnie rozwija swoje konstelacje satelitów wywiadowczych, obserwacyjnych, rozpoznawczych, nawigacyjnych i komunikacyjnych, jego marynarka ma już ponad 370 okrętów i łodzi podwodnych, a siły lądowe i powietrzne prowadzą konsekwentnie programy modernizacyjne.
Czy to oznacza, że atak Chin na Tajwan jest nieunikniony? Pentagon tak nie myśli. – Nie uważamy, aby konflikt [z Tajwanem] był nieuchronny lub nieunikniony – powiedział jeden z jego przedstawicieli i dodał, że dzisiaj amerykańska siła odstraszania jest „prawdziwa i silna”.
Foto: Gerd Altmann z Pixabay.