W końcu ktoś to wymyślił! Notebook, który nie ma kamery w górnej części ramki ekranu, tylko w schowku w obudowie pod klawiaturą. Wyjmujemy ją, gdy jest potrzebna i doczepiamy na magnesie do górnej części ramki ekranu.
Honor MagicBook Art 14 (2024) jest śliczny. Komputer z obudową wykonaną ze stopów metali lekkich – w tym magnezu i aluminium – jest cienki (13 mm) i waży zaledwie kilogram – dokładnie 1.03 kg.
Do tego świetny dotykowy wyświetlacz OLED o przekątnej 14,6 cala 3,1K, proporcjach 3:2, odświeżaniu na poziomie 120 Hz i bardzo cienkimi ramkami.
Obsługuje on 1,07 miliarda kolorów, w 100 proc. pokrywa gamy kolorów sRGB i DCI-P3, oferując przy tym maksymalną jasność 700 nitów.
Przed nim umieszczono klawiaturę i bardzo duży gładzik – ponoć największy wśród notebooków z ekranami 14-calowymi.
Pod maską znajdziemy wydajne procesory – Intel Core Ultra 5 125H lub Intel Core Ultra 7 155H – współpracujące z maksymalnie 32 GB RAM i dyskiem SSD 1 TB.
Mamy tu też komplet portów – Thunderbolt 4, USB-C, USB-A, HDMI 2.1 oraz gniazdo słuchawkowe i mikrofonowe, sześć głośników i… absolutnie wyjątkową kamerę.
Tej nie umieszczono na stałe w górnej części ramki ekranu, co jest rynkowym standardem, ale w schowku przypominającym slot na kartę pamięci w lewej części obudowy pod klawiaturą. Możemy ją stamtąd wyjąć i umieścić – ma magnetyczne mocowanie – nad ekranem na jego krawędzi.
Pomysł wydaje się genialny. Ma dwie duże zalety. Po pierwsze, zapewnia większą ochronę prywatności – używamy kamery tylko, gdy chcemy. Po drugie, jej brak w ramce wpływa bardzo korzystnie na wygląd ramki, a więc i całego ekranu oraz notebooka.
Honor MagicBook Art 14 na razie niestety jest sprzedawany tylko w Chinach, gdzie w zależności od wersji kosztuje od niecałych 8 tys. juanów do 9,5 tys. juanów, czyli jakieś 4600-5200 zł.
Foto: Honor.