Za chwilę w sklepach pojawi się Nokia 3210 produkcji HMD. To lekko odświeżona legendarna komórka sprzed ćwierć wieku, która wpisuje się w nurt cyfrowego detoksu.
Nazwa jest ta sama. Ale w praktyce telefon z 2024 roku nieco się różni od tego z 1999 roku.
Monochromatyczny ekranik zastąpiono nieco większym kolorowym IPS o przekątnej 2,4 cala i rozdzielczości 320×240 pikseli. Pojawił się też aparat 2 Mpix z funkcją nagrywania wideo 720p, Bluetooth, modem 4G, port USB-C, aż 64 MB RAM i jeszcze slot na kartę microSD o maksymalnej pojemności 32 GB.
Zmieniono też nieco układ klawiszy – dzisiaj normą jest odbieranie połączeń zieloną słuchawką, a czerwoną ich odrzucanie – i dodano latarkę.
Zrezygnowano za to w reedycji Nokii 3210 z wymiennych paneli przednich. Za to możemy kupić nową komórkę w trzech kolorach, które jak twierdzi producent, nawiązują do czasów sprzed 25 lat – Scuba Blue, Y2K Gold i Grunge Black.
Po nam dzisiaj taka komórka bez netu i Insta? Oddajmy głos szefowi marketingu z HMD. – Nokia 3210 to niezaprzeczalna ikona kultury, która wraca na rynek w momencie, gdy konsumenci szukają równowagi między korzystaniem z czasu przed ekranem, a cyfrowym detoksem. Nokia 3210 charakteryzuje się prostotą, dzięki której można znów w pełni być skupienym na tym, co dzieje się dookoła. Nokia 3210 to nie Dumbphone, to Funphone 2024 roku – mówi Lars Silberbauer, dyrektor marketingu w HMD.
Funphone? Hmm… Może. Bo poza retro-wyglądem nowa Nokia 3210 ma jeszcze coś. Najbardziej znaną grę wszechczasów na telefony komórkowe, czyli Snake’a.

HMD nie podał jeszcze ceny nowej Nokii 3210. Spekuluje się, że telefon ma kosztować 90 euro.
Foto: HMD.