Najnowszy flagowy Xiaomi 11T Pro będzie sprzedawany z ładowarką o imponującej mocy aż 120 W. Wiemy już, jak ładowanie z taką mocą wpływa na stan baterii.
Wyścig z bateriami w tle trwa w najlepsze. Kolejne modele telefonów mają nie tylko często coraz większe akumulatory, ale również korzystają z funkcji szybkiego ładowania. Pytanie, jak bardzo wpływa ona na trwałość baterii – bo to, że szybkie ładowania przyspiesza ich degradację jest oczywiste.
Xiaomi odpowiedział właśnie szczerze na to pytanie. Bateria w nadchodzącym Xiaomi 11T Pro – jak podał chiński producent – powinna zachować 80 proc. początkowej pojemności po 800 cyklach ładowania z mocą 120 W, czyli zwykle gdzieś po ponad dwóch latach korzystania ze smartfonu.
Na pytanie, czy to akceptowalny ubytek każda z osób zainteresowanych flagowcem Xiaomi powinna odpowiedzieć sobie samodzielnie. Naszym zdaniem jednak nie jest źle, patrząc na wyniki konkurencyjnych firm osiągane na polu ładowania i trwałości baterii.
I tak np. baterie w Oppo ładowanie z mocą 125 W zużywają się w tym samym tempie, a obniżenie mocy ładowania w wypadku tej firmy do nadal bardzo szybkich 65 W powoduje, że akumulator po 800 cyklach traci nie 20 proc., ale tylko 9 proc. swojej początkowej pojemności. Zużycie na poziomie 20 proc. występuje tutaj dopiero po 1500 cyklach ładowania.
Na tym tle bardzo słabo wypada Apple. Baterie w iPhone’ach tracą 20 proc. pojemności po 500 cyklach ładowania i to z mocą ledwo 20-30 W.
Foto: Xiaomi.
Czytaj więcej: Koniec zwykłych ładowarek? Motorola ładuje telefony na odległość.
Czytaj więcej: Smartfon nawet na 7 lat? Taki pomysł mają Niemcy.