Satelity do transmisji TV mogą uratować Ziemię, w którą zmierza duża asteroida

satelita uderza w asteroidę

Airbus, duża europejska firma działająca w branży lotniczej i kosmicznej, ma konkretny i możliwy do szybkiej realizacji pomysł na budowę systemu chroniącego Ziemię przed groźnymi asteroidami.

Dinozaurów już nie ma wśród nas… Nie ma, bo ich życie zakończyło uderzenie w Ziemię dużej asteroidy o średnicy co najmniej 10 km. Takie wielkie obiekty zmierzające w naszą planetę to rzadkość, ale już mniejsze – choćby w postaci meteoru czelabińskiego, który zranił w 2013 roku około 1500 osób w południowo-centralnej Rosji – niestety zdarzają się częściej. Airbus ma pomysł, jak się bronić przed takimi zagrożeniami. 

Firma przygotowała solidne opracowanie na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Chce zmieniać tor lotu asteroidów zmierzających w kierunku Ziemi, uderzając w nie dużymi satelitami będącymi zmodyfikowaną wersją powszechnie dzisiaj wykorzystywanych satelitów wykorzystywanych do transmisji telewizyjnych.

Mają one – w kontekście projektu obrony Ziemią przez asteroidami – dwie znaczące zalety. Po pierwsze są duże. Taki satelita może ważyć 4 do 6 ton i jest wielkości małego autobusu. Po drugie, może poruszać się bardzo szybko na geostacjonarnej orbicie Ziemi, a więc na wysokości około 36 tys. kilometrów.

Te dwie cechy pozwalają użyć takiego satelity jako pocisku. Może on odpowiednio wcześniej uderzyć w asteroidę, zmieniając tym tor jej lotu. W wypadku obiektu o średnicy około 300 metrów,  który zniszczyłby praktycznie całą Europę w wypadku uderzenia w jej centralny obszar, pojedyczne satelita-pocisk zmieniłby jego trajektorię maksymalnie o kilka centymetrów. To już wystarczy, by asteroida ominęła Ziemię.

Airbus twierdzi też, że jego koncepcję można wykorzystać do obrony przed jeszcze większymi asteroidami. Wtedy trzeba je „zbombardować” nie jednym, ale nawet kilkunastoma satelitami.

I to już teraz wydaje się możliwe, bowiem Airbus szacuje, że Ziemianie są teraz w stanie wystrzelić 10-15 takich pojazdów w ciągu miesiąca.

Czasu przy tym na reakcję trochę jest – dzisiaj jesteśmy w stanie wykryć dość duży obiekt zmierzający w Ziemię w czasie od 18 do 6 miesięcy przed uderzeniem.

By projekt Airbusa został zrealizowany, trzeba jednak dopracować kilka rzeczy. Satelity uderzeniowe muszą być wyposażone w skuteczny system nawigacji i naprowadzania na cel i powinny też komunikować się z centralą na Ziemi. Zbudowanie takich rozwiązań już dzisiaj – z wykorzystaniem między innymi doświadczenia firm zbrojeniowych – nie wydaje się jednak czymś nieosiągalnym. Airbus zachęca, by tego rodzaju prace rozpocząć jak najszybciej.

Foto: Airbus.

Czytaj więcej: Kosmiczny wyścig miliarderów. Branson chce być szybszy od Bezosa.
Czytaj więcej: Nintendo Switch OLED – nowa hybrydowa konsola. Czy warto?

Podziel się artykułem