Japońska marka kończy produkcję limuzyny Skyline, samochodu podobnego do Forda Mondeo. Nie zamierza też dalej rozwijać sedanów na swoim macierzystym rynku – coraz mniej ludzi chce nimi jeździć.
Dla Japończyków Nissan Skyline to samochód kultowy. Pierwsza wersja pojawiła się na rynku w 1957 roku, a jego czwarta generacja sprzedawana w latach 70. stała się symbolem szybko rozwijającej się nowoczesnej i przemysłowej Japonii. Miała nawet swoją „ludową” nazwę – Kenmeri. To od imion Ken i Mary, bohaterów z Zachodu, którzy pojawiali się w reklamach samochodu. Wersję Kenmeri kupiło 660 tys. kierowców.
Potem już tak wyśmienicie nie było, ale Skyline – sprzedawany głównie w Azji i w Stanach – dotrwał do naszych czasów z ostatnią wersję wprowadzoną na rynek tuż przed pandemią. Firma reklamowała w nim mocno między innymi nową wersję autopilota.
Nie pomogło. Zainteresowania nowym Skyline było, mówiąc krótko i brutalnie, niemal żadne. W ubiegłym roku Nissan sprzedał 3900 Skyline’ów. W latach 70. sprzedawano ich średnio po 150 tys. rocznie.
Nissan powiedział też na czym się w najbliższym czasie skoncentruje. Zaskoczenia nie ma. Na rozwoju SUV-ów i samochodów elektrycznych. Tu, zdaniem Japończyków, znajduje się teraz najbliższa przyszłość motoryzacji.
Decyzja o zakończeniu produkcji Nissana Skyline wpisuje się w podobne decyzje innych koncernów. Ford kończy swoją przygodę z Mondeo – w marcu przyszłego roku ostatni egzemplarz zjedzie z linii produkcyjnej. Chwilę później z rynku zniknie Volkswagen Passat w wersji sedan.
Foto: Nissan.
Czytaj więcej: Nadciąga elektryczne Renault Megane. 30 prototypów wyjeżdża na drogi.
Czytaj więcej: 482 km zasięgu i wygląda jak ze snów motocyklisty. Tak ma wyglądać Zaiser Electrocycle.