Roboty zabiorą pracę milionom. Ale powstanie jeszcze więcej nowych etatów

zawód ginący

Na rynku pracy w tej dekadzie czeka nas rewolucja. Znikną miliony etatów. Powstanie jednak jeszcze więcej nowych. W praktyce oznacza to, że wielu nie uniknie przekwalifikowania.

Firma doradcza Boston Consulting Group opracowała raport o tym, jak może wyglądać rynek pracy za 10 lat w Niemczech, Australii i Stanach Zjednoczonych. Wiążą się z tym dwie wiadomości – dobra i zła. Również dla nas, ponieważ procesy zmian obserwowane w wymienionych krajach będę zachodziły również w Polsce.

Po pierwsze zatem, miliony etatów zniknie poprzez rozwój robotyki i większą automatyzację. Jednak nie musi oznaczać to masowego bezrobocia. Jeszcze więcej nowych miejsc pracy zostanie utworzonych.

I tak np. w Stanach w 2030 roku będzie brakowało  17 mln pracowników, w Niemczech 3 mln, a Australii milion.

I to wszystko w czasie, gdy równocześnie masa dzisiejszych etatów zostanie zlikwidowana – w samych Stanach spotka to 11 mln miejsc pracy.

Kto straci pracę przez roboty?

Roboty przemysłowe i biurowe automaty pozbawią pracy w nieodległym czasie – co już zresztą się dzieje – przede wszystkim sporą liczbę pracowników biurowych i urzędników niższego i średniego szczebla oraz wykwalifikowanych robotników zatrudnionych w zakładach produkcyjnych.

Te zmiany dotknę wiele branż i sektorów. Zwalniać będą producenci wyrobów metalowych i plastikowych, sektor rolniczy, przemysł spożywczy i instytucje finansowe. Drastycznie zmniejszy się liczba pracowników biurowych zarówno w działach sprzedaży, wsparcia, jak i finansów.

W sumie warto pomyśleć o swojej pracy – jeżeli może ją w znacznym stopniu zastąpić robot lub automat biurowy, to zacznijmy już intensywnie myśleć o przekwalifikowaniu się.

Dla kogo będzie praca pomimo automatyzacji?

Etatów to obsadzenia będą bowiem miliony. Przede wszystkim poszukiwani będą specjaliści od nowych cyfrowych rozwiązań – ktoś musi naprawiać, kontrolować i budować nowe maszyny. Potrzebna więc będzie armia techników, inżynierów i programistów.

Potrzebni też będą analitycy danych, menedżerowie zdolni do kierowania mocno cyfrowymi firmami i handlowcy, ale tacy, którzy będą mocno zorientowani na e-commerce i nowe cyfrowe techniki sprzedaży.

Będzie też potrzeba bardzo wielu pracowników do opieki nad osobami starszymi, zapewnienia im również rozrywki. Nowy świat to również masowa edukacja – nauczyciele i trenerzy będą w cenie.

Tak więc, podsumowując, masowe bezrobocie raczej światu nie grozi. Ale masowe przekwalifikowywanie już tak. I lepiej tych nowych umiejętności nauczyć się  szybciej niż później – nauka na bezrobociu to nie jest fajna rzecz.

Foto: Janno Nivergall z Pixabay

Czytaj więcej: Pięciu gości stworzyło grę, która przyniosła 100 mln dol. przychodu w miesiąc. Valheim podbija świat.
Czytaj więcej: Sprzedaż smartfonów na świecie. Apple naciera, ale Samsung się nie poddaje.

Podziel się artykułem