Nowy flagowy smartfon Google jest inny od produktów konkurencji – na ich tle wręcz zachowawczy. Nie ma w nim najmocniejszych podzespołów, ani przełomowych rozwiązań. Celowo – technologiczne fajerwerki nie są dzisiaj najważniejsze na rynku.
W czasach, gdy konkurenci Google instalują w swoich najmocniejszych smartfonach procesor Snadpragon 865 lub 865+, w nowym Pixelu pojawia się wydajny, ale jednak średniopółkowy Snapdragon 765G. Kiedy inni wkładają do komórek 12 lub 16 GB RAM, Google decyduje się na 8 GB. Pamięci na dane przygotowano w Pixelu 5 128 GB i nie ma możliwości jej rozbudowy przez dołożenie karty microSD.
Podobnie jest z aparatami. W Google Pixel 5 pojawił niemal ten sam zestaw, który znamy z modelu Pixel 4 XL, a więc główny obiektyw z optyczną stabilizacją obrazu o jasności f/1.7 korzystający z matrycy 12,2 Mpix i kamerka do selfie 8 Mpix umieszczona w niewielkim otworze na wyświetlaczu.
Wymieniono tutaj w porównaniu do poprzedniego modelu wyłącznie teleobiektyw na szkło ultraszerokokątne o jasności f/2.2 z matrycą 16 Mpix.
Google Pixel 5 – jeden rozmiar, spora bateria
Google zrezygnował też z dwóch flagowych modeli jak w przeszłości różniących się głównie wielkością wyświetlacza. Jest tylko jeden Pixel 5 z ekranem OLED o przekątnej 6 cali, rozdzielczości 1080 x 2340 pikseli i odświeżaniu 90 Hz. Pokrywa go bardzo solidne szkło Corning Gorilla Glass 6.
Całość zamknięto w wodo i pyłoodpornej obudowie obudowie z recyklingowanego aluminium i z baterią o pojemności 4080 mAh. Google Pixel 5 możemy naładować przewodowo ładowarką o mocy 18 W lub bezprzewodowo z mocą do 15 W. Smartfon ma też funkcję ładowania zwrotnego do ładowania innych urządzeń, np. słuchawek.
Z tyłu obudowy pojawił się dobrze znany od dawna czytnik linii papilarnych – nie było go w Pixelach 4, gdzie zastosowano nowsze rozwiązanie w postaci systemu rozpoznawania twarzy.
W Google Pixel 5 są poza tym stereofoniczne słuchawki, nie ma niestety zwykłego gniazdka słuchawkowego. Smartfon wspiera oczywiście najnowsze sieci 5G.
Za nowość Google chce w Stanach 699 dolarów, to o 100 dolarów mniej niż na wejściu kosztował Pixel 4.
Google Pixel 5 – to nie jest regres
Na pierwszy rzut oka Pixek 5 wydaje się rozwiązaniem mało innowacyjnym, nudnym, wręcz krokiem wstecz. Nic z tego.
To bardzo przemyślany smartfon, zaprojektowany pod kątem potrzeb wielu współczesnych użytkowników.
Po pierwsze, Pixel 5 będzie działał z pewnością szybko i wydajnie. Procesor Snapdragon 765G wystarczy prawie każdemu, sprawdzi się w grach i – co bardzo ważne – doskonale współgra z modemem obsługującym sieci 5 G. A jest tańszy od topowych kości rodziny 865.
Po drugie, aparat w nowej komórce celowo ma nowe szkło ultraszerokokątne, bo takie jest ważniejsze dla wielu niż taki sobie teleobiektyw. Pixel 5 będzie robił jedne z najlepszych zdjęć, jakie mogą dzisiaj powstać z wykorzystaniem smartfonów. Zadbają o to również wyrafinowane algorytmy sztucznej inteligencji opracowane przez Google.
Firma nie przypadkiem, zamiast szkła z tyłu obudowy lub plastyku, zdecydowała się na aluminiową obudowę i mocniejsze szło pancerne na wyświetlaczu – użytkownicy chcą dzisiaj odpornego sprzętu, a nie kruchej i delikatnej zabawki.
Chcą też, by sprzęt dłużej działał na jednym naładowaniu. Dlatego bateria w nowej komórce Google nieco urosła.
Nie chcą poza tym dużo płacić za smartfon – to dlatego Google nie sięgnęło po najnowsze technologiczne nowinki, co pozwoliło zbić nieco cenę w stosunku do modelu sprzed roku.
W Stanach Pixel 5 może więc być hitem. W Polsce tak się jednak raczej nie stanie. Google nie zamierza na razie go tu sprzedawać oficjalnie. A niezależni importerzy wywindują cenę nowego Pixela do granic absurdu. Szkoda.
Foto: Google.
Czytaj więcej: OnePlus 8T 5G – kolejny flagowiec chińskiego producenta zadebiutuje już 14 października.
Czytaj więcej: Mudita Pure – polska komórka bez Wi-Fi, kolorowego ekranu i internetu. Kosztuje tyle co niezły smartfon.