Pasażerowie z obawami i w kryzysie nie spieszą się do samolotów

Ryanair Paryż

Coraz więcej europejskich linii lotniczych planuje wznowić przewozy i z pewną nadzieją myśli o sezonie wakacyjnym. Tymczasem pasażerowie bardzo ostrożnie korzystają z systemów rezerwacyjnych.

Największe tanie linie lotnicze za chwilę wznowią znaczną liczbę połączeń. 15 czerwca zacznie latać np. po Europie EasyJest, a chwilę później Ryanair. W lipcu w powietrzu – na trasach nie tylko krajowych – powinny znaleźć się samoloty większości znanych linii lotniczych. 

To wpisuje się w plany otwierania granic w Europie. Grecja, Francja, Portugalia, Niemcy i Belgia otworzą się np. w połowie czerwca, a Hiszpania i Malta – 1 lipca.

Niektórym w branży lotniczej wydaje się, że jak tylko w Europie znowu podniosą się granice, to pasażerowie bardzo szybko wsiądą do samolotów. Tak myśli np. Jozsef Varadi, szef linii Wizz Air.

– Uważamy, że istnieje znacznie większe zapotrzebowanie na loty niż będziemy je w stanie obsłużyć – twierdzi i dodaje, że jego zdaniem szybką odbudowę branży hamuje nie niechęć do wejścia na pokład samolotu, ale ciągłe administracyjne ograniczenia w podróżowaniu.

Dlatego też Wizz Air zakłada, że latem przywróci już 60 proc. swoich połączeń sprzed wybuchu pandemii koronawirusa, a w sezonie zimowym będzie latać 80 proc. jego samolotów.

Rynair również wierzy w lojalność swoich pasażerów. Na lipiec Ryanair planuje przywrócenie 40 proc. lotów, a na sierpień 60 proc. 

Linie lotnicze – bilety słabo się sprzedają

Z tymi, mimo wszystko dość optymistycznymi planami, nieco kłócą się statystyki firmy Skytra monitorującej sprzedaż biletów lotniczych. Wynika z nich, że w trzecim kwartale tego roku w Europie w powietrze wzbije się mniej więcej aż o 60 proc. samolotów niż rok temu. 

Dużego optymizmu nie widać też w szacunkach banku UBS – prognozuje na lata ruch lotniczy na poziomie mniej więcej połowy tego sprzed roku.

Dlaczego? To proste, turyści boją się nadal samego koronawirusa oraz tego, że gwałtowny ponowny wybuch epidemii, może odciąć ich od możliwości szybkiego powrotu do domu. Ponadto zaczynają oszczędzać – kryzys gospodarczy cały czas bardziej się rozpędza niż hamuje. To nie jest dobry czas na beztroskie wakacje z lotem do słonecznych krajów – myśli wielu i zaczyna oszczędzać.

Jednak tani przewoźnicy operujący głównie na popularnych turystycznych kierunkach i tak mają lepiej od tradycyjnych linii lotniczych, które częściej wożą biznesmenów i częściej oferują dłuższe połączenia – w tym np. międzykontynentalne. 

Pasażerów w garniturach i garsonkach długo będzie mniej – z trzech przyczyn.

Po pierwsze, biznes nie lubi ryzyka – lepiej nie latać, jak jest niebezpiecznie. Po drugie, mniej się lata, kiedy jest kryzys. I po trzecie, po co wsiadać do samolotu, skoro narzędzia do prowadzenia telekonferencji doskonale się sprawdzają i do tego korzystanie z nich jest tanie.

Czytaj więcej: Smartfony mogą potanieć przez koronawirusa – mówią tak analitycy IDC, cenionej firmy badawczej.
Czytaj więcej: Otwarcie gospodarki to za mało. Będzie dramat, jak nie pokonamy wirusa.

Podziel się artykułem