Lufthansa pozbywa się mniej więcej co 10 samolotu. Powrót do normalności zajmie lata.

A380 Lufthansa

Koronawirus zamroził transport lotniczy. Linie lotnicze czeka bolesna restrukturyzacja. Niektóre właśnie ją rozpoczynają.

Zarząd największego niemieckiego przewoźnika  nie ma złudzeń. Przyszłość długo nie będzie wyglądała tak jak ostatnie chwile przed pandemią koronawirusa.

– Zajmie miesiące zanim ograniczenia w międzynarodowym transporcie lotniczym zostaną w całości zniesione i lata zanim globalny popyt na podróże lotnicze powróci do poziomów sprzed kryzysu wywołanego przez epidemię koronawirusa – czytamy na początku oświadczenia zarządu Lufthansy opublikowanego kilka dni temu.

Dlatego zdecydował on o podjęciu „szeroko zakrojonych działań” mających na celu zmniejszenie zdolności przewozowej i kosztów administracyjnych. Mówiąc prościej, Lufthansa zmniejszy liczbę samolotów i zwolni część personelu. 

Zmiany te nie będą kosmetyczne. Linia pozbędzie się mniej więcej co 10 samolotu (wszystkich ma 763), zamknie Germanwings, czyli należącego do niej przewoźnika niskokosztowego i zredukuje liczbę maszyn w innych swoich liniach lotniczach takich jak Eurowings, Austrian Airlines i Brussels Airlines.

Ofiarą tych redukcji padnie np. sześć Airbusów A380s i siedem A340-600s oraz 5 Boeingów 747-400s z logo niemieckiego przewoźnika. One zostaną sprzedane. Dodatkowo 11 Airbusów A320s zostanie wycofanych z niedawno jeszcze bardzo obleganych tras krótkodystansowych.

Redukcje czeka więcej linii lotniczych

Lufhansa nie jest wyjątkiem. Coraz więcej osób z branży lotniczej wie, że na razie skończył się czas jej dynamicznego rozwoju.

Głośna jest akcja podjęta przez Steliosa Haji-Ioannou, twórcę i największego akcjonariusza linii easyJet, której celem było zablokowanie choć części gigantycznych ich zamówień 107 samolotów Airbus za 5,6 mld dol. 

Ta sztuka w znacznym stopniu się udała. W czwartek poinformowano, że Airbus zgodził się na anulowanie zamówienia na 24 samoloty w latach 2020-2022.

I takich zmian w umowach Airbus spodziewa się więcej. W środę producent samolotów poinformował, że zmniejsza produkcję o jedną trzecią, by dopasować ją do nowego koronawirusowego środowiska – i tutaj wcale akurat nie chodzi o spełnienie odpowiednich warunków dystansowania społecznego w fabrykach.

Zmniejszenie firmy zapowiedział też pracownikom ostatnio dyrektor finansowy amerykańskich linii Delta, są też raporty zapowiadające redukcję rozmiarów włoskiej Alitalii o trzy warte po jej ewentualnej nacjonalizacji.

Tak więc w branży lotniczej czekają nas poważne zmiany. To zmniejszanie rozmiarów wielkich lotniczych gigantów zajmie co najmniej pięć lat zdaniem Michaela Santo, szefa niemieckiej firmy doradczej h&z.

Jego zdaniem – jak tłumaczył to na łamach amerykańskiego magazynu Fortune – wśród największych przewoźników stało się oczywistym, że teraz to dobry czas, by zmniejszyli oni swoje rozmiary – największe linie stały się zbyt duże do tego, by efektywnie prowadzić biznes. Ich odchudzenie jest konieczne. I zapewne doszło by do niego nawet, gdyby pandemia nie wybuchła.

Foto: Zabezpieczony Airbus A380 linii Lufthansa/Lufthansa.

Czytaj więcej: Kiedy znowu polecimy na weekend do Barcelony lub na tydzień na Maltę?
Czytaj więcej: Korea Południowa ma nowy (elektroniczny) pomysł na kontrolę kwarantanny. Mimo, że Koreańczycy są dużo bardziej zdyscyplinowani od Polaków.

Podziel się artykułem