W czwartek prezydent Donald Trump wzywał do leczenia Amerykanów chlorochiną – znanym od lat lekiem przeciwmalarycznym. Tymczasem niesie ona wiele zagrożeń, o czym dobrze już wiedzą chińscy lekarze.
Na konferencji prasowej w czwartek Donald Trump powiedział, że amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) przyspieszyła zatwierdzenie stosowania chlorochiny w leczeniu COVID-19.
Również w czwartek w Białym Domu powiedział, że ten lek powinien być dostępny niemal natychmiast dla wszystkich chorych i że FDA, zalecając szybko jego stosowanie, zrobiła coś naprawdę wielkiego.
Na tej samej konferencji prasowej, na której Trump powiedział, że FDA przyspieszyła zatwierdzenie stosowania chlorochiny, obecny był też szef Agencji i szybko zdementował słowa Trumpa.
Powiedział, że jego urząd bada dalej lek i podkreślił, że nie rekomenduje jego użycia w leczeniu zarażonych koronawirusem – niezbędne jest przeprowadzenie większej liczby badań klinicznych.
Byłoby to nawet zabawne – podobnie jak wiele wcześniejszych popisów, delikatnie mówiąc, niekompetencji Trumpa, gdyby nie fakt, że chlorochina jest lekiem, który musi być uważnie dawkowany pod kontrolą lekarza. Jego niewielkie przedawkowanie może skończyć się śmiercią.
Chlorochina – chiński urząd nadzoru zmienia zdanie
Chlorochina była jednym z pierwszych pomysłów na terapię zarażonych koronawirusem. Chińskie Ministerstwo Nauki i Technologii już w styczniu informowało o ponoć obiecujących próbach stosowania tego leku na 130 pacjentach.
Dlatego też 19 lutego chińska Narodowa Komisja Zdrowia zarekomendowała stosowanie chlorochiny w walce z COVID-19 razem z kilkoma innymi specyfikami. Polecała dawkę 500 mg dwa razy dziennie dla dorosłego pacjenta przez 10 dni.
Już dwa dni po tej rekomendacji lokalny nadzór medyczny w prowincji Hubei (to miejsce, gdzie doszło do największej epidemii koronawirusa w Chinach) wydał polecenie szpitalom, by uważnie przyglądały się skutkom ubocznym podawania chlorochiny i natychmiast o nich raportowały.
Prawdopodobnie zaczęto obserwować działania uboczne leku. Wśród krótkotrwałych są nudności, biegunka i szum w uszach. Długotrwałe stosowanie może natomiast nieodwracalnie pogorszyć wzrok. Leku nie wolno też podawać kobietom w ciąży, ponieważ może powodować wrodzone wady u niemowląt.
Bardzo groźne jest przedawkowanie chlorochiny – już stosunkowo niewielkie może doprowadzić do arytmii serca.
Dlatego 29 lutego chińska Narodowa Komisja Zdrowia zaostrzyła rekomendację dotyczącą stosowania chlorochiny. Ograniczyła lek do grupy wiekowej 18-65 lat, zabroniła go podawać między innymi kobietom w ciąży, osobom z problemami kardiologicznymi, skróciła zalecaną terapię do 7 dni i zaproponowała mniejsze dawki dla osób ważących poniżej 50 kg.
Foto: Steve Buissinne z Pixabay.
Czytaj więcej: Lopinawir, Rytonawir, Remdesivir i Tocilizumab, czyli jak Włosi próbują leczyć zarażonych koronowirusem.
Czytaj więcej: We Włoszech brakuje respiratorów. Fiat i Ferrari chcą pomóc w ich produkcji.