Virgin Galactic chce zabierać ludzi na krótkie wycieczki w kosmos. Musi się pospieszyć z realizacją tego projektu. Inwestorzy są już bardzo zniecierpliwieni.
Z początkiem minionego tygodnia Virgin Galactic, jedyna na świecie spółka z branży turystyki kosmicznej notowana na giełdzie, opublikowała najnowszy raport finansowy. Inwestorzy, gdy poznali kluczowe liczby z niego, rzucili się do sprzedaży akcji. Do piątku papiery spółki założonej przez ekscentrycznego brytyjskiego miliardera Richarda Bransona potaniały na nowojorskim parkiecie o niemal 40 proc.
Z raportu wynika, że cały ubiegły rok Virgin Galactic zakończył stratą wysokości niemal 211 mln dol., czyli wyraźnie większą niż w 2018 roku, kiedy wyniosła ona 138 mln dol.
Firma poinformowała też, że jej przychody w czwartym kwartale ubiegłego roku skurczyły się do 529 tys. dol. z 1,3 mln dol. rok wcześniej. Tutaj małe wyjaśnienie – Vigin Galactic chce zarabiać na wycieczkach w kosmos, ale poza tym sprzedaje specjalistyczne usługi transportu sprzętu naukowego i inżynieryjne.
Niezbędne szybkie starty
Giełdy na całym świecie przeżywają teraz bardzo trudne chwile związane z epidemią koronawirusa, ale spadki Virgin Galactic są wyraźnie powyżej średniej. Inwestorzy zaczynają się niecierpliwić, chcą by spółka Bransona zaczęła w końcu wozić ludzi na krótkie wycieczki.
Virgin Galactic we wtorek próbował ich uspokoić – przypomniał, że intensywnie pracuje nad uruchomieniem komercyjnych lotów, mają się rozpocząć jeszcze w tym roku. Ponadto 600 osób zarezerwowało już bilet kosztujący od 200 tys. dol. do 250 tys. dol. – wpłacili zaliczkę. Kolejnych 8 tys. jest zainteresowanych wycieczką na orbitę.
Duże straty Virgin Galactic w tym roku tłumaczą też intensywne testy, które przechodząc dwa zbudowane już przez spółkę statki SpaceShipTwo. W lutym ubiegłego roku jeden z nich poleciał w kosmos z pasażerem na pokładzie. Do dwóch pilotów dołączyła Beth Moses, instruktorka astronautów w Virgin Galactic.
Spółka latem zakończyła poza tym budowę kosmodromu Spaceport w stanie Nowy Meksyk, nieco ponad 150 km na północ od El Paso i granicy pomiędzy USA a Meksykiem. Składa się pasa startowego, dużego hangaru lotniczego i futurystycznego trzykondygnacyjnego terminalu nazwanego Bramą do kosmosu (Gateway to Space). To z tego miejsca mają wkrótce rozpocząć się suborbitalne turystyczne loty w kosmos.
Poinformowano również, że Virgin Galactic ma jeszcze dużo gotówki – na koniec grudnia na jej rachunkach spoczywało 480 mln dol.
Tak więc kosmiczny biznes Virgin Galactic ma szansę na dalszy rozwój, pod warunkiem, że faktycznie loty z turystami zaczną się wkrótce. I, to nowe poważne zagrożenie, że epidemia koronawirusa nie doprowadzi do poważnego globalnego kryzysu gospodarczego. Gdyby tak się stało, amatorów na bardzo kosztowne loty suborbitalne może być mniej niż jest teraz.
Foto: Virgin Galactic.
Czytaj więcej: Przyspiesza podbój kosmosu. Najciekawsze misje w tym roku.
Czytaj więcej: Po lekturze mejli i pierwszej kawie czas na zakupy, czyli kiedy kupujemy w sieci.