Soros oskarża. Twierdzi, że Facebook wspiera Trumpa przed wyborami

Facebook Cambridge Analytica

George Soros, znany amerykański miliarder węgierskiego pochodzenia, mocno skrytykował Facebooka i Donalda Trumpa. Twierdzi, że razem pracują nad reelekcją amerykańskiego prezydenta.

– Myślę, że istnieje coś w rodzaju nieformalnej współpracy lub porozumienia między Trumpem a Facebookiem. Facebook pomoże Trumpowi wygrać wybory, a prezydent będzie go chronił – mówił 89-letni Soros w Davos.

Dodał przy tym, że ta sytuacja bardzo go martwi z początkiem nowego roku – roku, w którym, przypomnijmy, odbędą się wybory prezydenckie w USA.

Facebook zareagował szybko na wypowiedź Sorosa w Davos. – To niewłaściwe myślenie. Soros nie pokazał żadnego dowodu, by potwierdzić swoje sądy – odpowiedział Andy Stone, rzecznik prasowy Facebooka.

Facebook pod ostrzałem

George Soros nie pierwszy raz zaatakował Facebooka w Davos. W 2018 roku porównał firmę Zuckerberga do spółek zajmujących się hazardem i robiących wiele, by ich klienci uzależnili się od ich usług, a w ubiegłym roku przekonywał do konieczności objęcia firm technologicznych odpowiednim nadzorem i ograniczeniami prawnymi.

Ta krytyka spowodowała reakcję Facebooka. Koncern wynajął np. firmę analityczną, która miała sprawdzić, czy George Soros nie ma finansowego interesu w krytykowanie medium społecznościowego. Napisał o tym New York Times, co spowodowało wybuch kolejnego skandalu związanym z firmą Zuckerberga.

– Dla Facebooka liczy się tylko maksymalizowanie zysków bez oglądania się na to, czy to może być bolesne dla świata – powiedział jeszcze Soros w czwartek w Davos i to z kolei można łączyć z niedawną decyzją Facebooka o zgodzie na emisję politycznych reklam przed wyborami w USA. Mark Zuckerberg powiedział, że nie chce, by jego firma zajmowała się ich recenzowaniem – ograniczanie czyjejś wypowiedzi byłoby sprzeczne z pierwszą poprawką do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.

Afera Cambridge Analytica

To może spowodować – zdaniem wielu krytyków Facebooka – że powtórzy się sytuacja z 2016 roku, choć może z pewnymi modyfikacjami. Przypomnijmy, że wtedy wybory w USA Trump wygrał między innymi dzięki agresywnej propagandzie – starannie wycelowanej w konkretnych odbiorców na Facebooku za pomocą narzędzi nieistniejącej już firmy Cambridge Analytica (CA) i tworzonej z nie do końca jasnym udziałem w tym wszystkim Rosjan. Do ich budowy wykorzystano dane blisko 90 mln użytkowników Facebooka z całego świata – w tym było wielu Amerykanów. 

Za to, że wyciekły z serwisu społecznościowego Facebook został potem ukarany imponującą grzywną wysokości 5 mld dol. w USA i innymi karami poza Stanami, np. w Wielkiej Brytanii wyciek danych kosztował firmę Zuckerberga pół miliona funtów. 

Jest wysoce prawdopodobne, że o aferze Cambridge Analytica jest nie raz usłyszymy. Po pierwsze dlatego, że kilkanaście dni temu do sieci wyciekły tysiące dokumentów z biura CA potwierdzające, że firma „mieszała” w wielu wyborach na całym świecie. Po drugie, Facebook nie wydaje się być stuprocentowo odporny na podobne manipulacje w przyszłości. No i po trzecie, w Stanach zbliżają się kolejne ważne wybory… A tam pokusa sięgnięcia po, delikatnie mówiąc, mnie etyczne narzędzia – z powodu sukcesu Trumpa w 2016 roku – jest szczególnie silna.

Foto: Obraz Gerd Altmann z Pixabay.

Czytaj więcej: W smartfonach Huawei pojawią się mapy TomTom. Zamiast Map Google.
Czytaj więcej: Nowa Leica M10 Monochrom robi tylko czarno-białe zdjęcia. Czy to ma sens?

Podziel się artykułem