Nowa Leica M10 Monochrom robi tylko czarno-białe zdjęcia. Czy to ma sens?

Leica M10 Monochrom

Leica pokazała nowy aparat dalmierzowy – dość nietypowy, bo robi wyłącznie czarno-białe zdjęcia. Kosztuje do tego majątek.

Leica M10 Monochrom to trzecie już podejście cenionego niemieckiego producenta do aparatów cyfrowych przeznaczonych wyłącznie do czarno-białej fotografii. Wydaje się, że jest to, w dobie powszechnej cyfrowej obróbki zdjęć, jakaś totalna fanaberia. Po co aparat do robienia wyłącznie czaro-białych zdjęć, skoro taki efekt może „wyprodukować” wiele „normalnych” aparatów, o programach graficznych już nie wspominając?

Jednak takie – na pierwszy rzut oka – dziwaczne rozwiązanie ma sens. Matryca w aparacie Leica M10 Monochrom o rozdzielczości 40 Mpix została specjalnie stworzona z myślą o monochromatycznej fotografii. Jej konstrukcja jest zdecydowanie prostsza niż w wypadku matryc do kolorowych zdjęć.

W efekcie, mówiąc nieco kolokwialnie, bez porównania lepiej „zbiera” światło. Jest bardzo czuła, co przekłada się na wyższą ostrość zdjęć, lepszy zakres tonalny i niższe zaszumienie. To wszystko powoduje, że zdjęcia z Leiki M10 Monochrom wyglądają po prostu bajkowo – są świetne i to zwłaszcza wtedy, gdy są robione w trudnych warunkach oświetleniowych. W nich nowa Leika radzi sobie wyśmienicie – czułość matrycy można zmieniać w zakresie od 160 ISO do 100 000 ISO.

Próbki zdjęć wykonanych nowym aparatem można zobaczyć u dołu tej strony – naprawdę robią wrażenie.

Jednak nie każdy chce robić takie fotki – dość trudno też wyobrazić sobie, że takie zdjęcia są jedynymi, które robimy z naszych wakacji lub które wykorzystujemy non-stop w jakiejkolwiek reklamie. Leika M10 Mochrome to narzędzie dla świadomego i doświadczonego już fotografa. To dodatkowy sprzęt wysokiej klasy w jego rękach. Do tego bardzo kosztowny. Sam korpus aparatu kosztować ma w Polsce niecałe 37 tys. zł. 

Foto: Leica.

Czytaj więcej: Canon EOS-1D X Mark III – supersprzęt dla profesjonalistów. Lustrzanki jeszcze nie umarły.
Czytaj więcej: Zdjęcia Google. Zoom nie tylko fotki ale i filmu.

Podziel się artykułem