W piątek na giełdzie NASDAQ akcje Tesli kończyły dzień z ceną ponad 443 dol. – ponad dwa razy wyższą niż pod koniec maja. To nie przypadek. Inwestorzy już wiedzą, że Tesla zakończyła trudny okres dziecięcego rozwoju.
Po pierwsze, Tesla nie jest już małym, niszowym producentem samochodów elektrycznych. Doskonale to ilustrują dwie liczby. W 2012 roku, kiedy firma Elona Muska rozpoczęła sprzedaż Modelu S, znalazła chętnych na 2650 tych samochodów. W ubiegłym roku dostarczyła już 367,5 tys. aut elektrycznych – 138 razy więcej niż siedem lat temu i 50 proc. więcej niż w 2018 roku. Zmiana to spektakularna, zwłaszcza, że dotyczy obszaru przemysłu motoryzacyjnego a nie np. firm z szeroko rozumianej branży technologii IT, gdzie nie dziwią gwałtowne wzrosty.
Po drugie, dynamiczny wzrost sprzedaży samochodów przez Teslę napędzany jest nie tylko rozbudową jej możliwości produkcyjnych, ale również rosnącym zainteresowaniem pojazdami z napędem elektrycznym. – Popyt na samochody elektryczne jest prawdziwy, ludzie naprawdę chcą kupić Model3 – powiedział agencji Bloomberg Gene Munster, jeden z dyrektorów z firmy inwestycyjnej Loup Ventures.
Tesla doskonale czuje nowy silny trend. I z powodzeniem na niego odpowiada. Dowodem na to jest choćby fakt, że Model 3 sprzedawany na różnych europejskich rynkach od lutego lub marca znalazł się w ciągu kilku tygodni na niektórych z nich w czołówce najlepiej sprzedawanych aut, poza tym prawie zawsze wygrywając ze wszystkimi samochodami w swojej kategorii nieco bardziej luksusowych sedanów.
Chińska fabryka Tesli i kolejny as w rękawie
Tesla w grudniu uruchomiła swoją nową dużą fabrykę w Chinach – zaczęły z niej już wyjeżdżać pierwsze Modele 3. To znacząco wpłynie na tegoroczną sprzedaż koncernu – już wyprodukowano pod Szanghajem niemal tysiąc aut, a wkrótce fabryka ma być w stanie produkować ich 3 tys. tygodniowo. Tesla, co warte podkreślenia, postawiła od zera chiński zakład w ciągu niecałego roku.
Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się też, że Elon Musk zamierza zbudować kolejną fabrykę Tesli – tym razem w Berlinie. Będzie on produkował na początku Model 3 i prawdopodobnie kolejny hit Tesli, czyli crossovera Model Y.
To wszystko powoduje, że giełdowi analitycy zakładają, że amerykański sprzedawca elektryków sprzeda w tym roku ponad 460 tys. samochodów – niemal 30 proc. więcej niż w 2019 roku. I definitywnie tym samym wejdzie do grona ważnych producentów aut.
W to wierzą też inwestorzy. I dlatego kupują akcje Tesli – wartość rynkowa koncernu sięga już niemal 80 mld dol., czyli jest dwa razy większa od Forda. Szaleństwo? Nie do końca. Tesla ma samochody, które chcą kupować niemal wszyscy i to mimo ich wysokich cen – zarówno w salonach, jak i w produkcji oraz na etapie przygotowań do ich masowej produkcji. A w każdym biznesie dobry produkt jest podstawą sukcesu.
Foto: Tesla.
Czytaj więcej: Tesla zbuduje fabrykę w Berlinie. Będzie taniej?
Czytaj więcej: Porsche Taycan – zamówień dużo więcej niż się spodziewano.