Ford poinformował w czwartek, że 17 listopada pokaże światu nowy samochód. Nazwy nie podał – zamiast tego informację, że ma to być elektryczny SUV inspirowany Mustangiem, chyba najbardziej pożądanym przez kierowców samochodem amerykańskiego koncernu.
Wiadomo było, że Ford od dawna pracuje nad rozwojem elektrycznych samochodów. Chce do 2022 roku wprowadzić na rynek 40 nowych modeli z napędem elektrycznym lub hybrydowym i na ten cel przeznaczył 11 mld dol. Nadchodzący właśnie SUV ma być pierwszym z nich – i ma to być nie niszowa konstrukcja ale masowo produkowany pojazd, a przynajmniej tak masowo, jak wygląda to w wypadku Forda Mustanga.
Amerykanie nie podali nazwy swojego pierwszego elektryka, ale plotki mówią, że będzie to Mach E. Całkiem efektowna nazwa. Pasuje do pojazdu, który ma nawiązywać do kultowego Mustanga.
Ford nie powiedział też teraz nic o jego osiągach, ale plotki mówią, że zasięg samochodu na jednym naładowaniu sięgnie 300 mil (czyli niecałe 500 km). Do tego auto będzie miał silnik lub silniki o łącznej mocy 400 KM i muskularny wygląd typowy dla Mustanga i większości crossoverów.
Jednym słowem nudno na pewno nie będzie – Ford zresztą od kilku lat ustami swoich szefów powtarzał na targach motoryzacyjnych, że samochody elektryczne osiągną sukces, jeżeli przede wszystkim spodobają się kierowcom. Mach E ma na to spore szanse.
Zwłaszcza, że cena, jak na tę półkę, nie ma być ekstremalnie wysoka – ponoć około 50 tys. dol.
Foto: Ford.
Czytaj więcej: Nowa Toyota Yaris Hybrid. Nawet 80 proc. na napędzie elektrycznym w mieście.
Czytaj więcej: Skoda ma konkurować z Dacią, a Seat z Alfa Romeo. Volkswagen ma nową strategię.