Huawei opublikował krótki film na Twitterze zapowiadający debiut swojego nowego flagowego smartfonu Mate 30. Problem w tym, że nie może on – przez zakaz Białego Domu – korzystać tak jak dotąd z amerykańskiego oprogramowania.
Wcześniej można było w sieci już znaleźć pierwsze nieoficjalne zdjęcia nowego smartfonu z dość niezwykłym układem głównego aparatu. Mate 30 zapowiada się więc od strony sprzętowej bardzo interesująco.
Can be 100% sure, this is a real poster leaked. pic.twitter.com/WgUiaGUTR4
— Ice universe (@UniverseIce) 27 sierpnia 2019
Gorzej z oprogramowaniem. Wejście na rynek nowego flagowego Huawei Mate 30 przypomina brutalnie, że chiński koncern cały czas objęty jest zakazem współpracy z amerykańskimi firmami i od tego zakazu istnieją tylko pewne wyjątki. Dotyczą on już sprzedanego lub znajdującego się w sprzedaży sprzętu Huawei. Wszystkie nowego urządzenia Chińczyków już nie mogą korzystać ze wsparcia amerykańskich firm – w tym Google’a, twórcy Androida.
Największą zatem zagadką związaną z rynkowym debiutem Huawei Mate 30 jest zatem to z jakim oprogramowaniem smartfon będzie sprzedawany. Nie może to być pełna i ostatnia wersja Androida, nie mogą też znaleźć się w nowym smartfonie popularne autorskie aplikacje takich gigantów jak wspomniane Google lub Facebook. Problem wydaje się więc nierozwiązywalny, bo trudno wyobrazić sobie dzisiaj telefon bez aplikacji pozwalających korzystać z popularnych usług sieciowych – w rodzaju np. Netflixa – i mediów społecznościowych.
Jednak być może w Huawei Mate 30 aplikacje do korzystania z popularnych serwisów i mediów będą działać, tyle tylko że ich autorem będzie sam chiński koncern lub współpracujący z nim deweloperzy.
Jedno wydaje się raczej pewne. W Huawei Mate 30 pojawi się podstawowa wersja Androida – z takiej może korzystać każdy producent sprzętu – w tym Huawei – nie łamiąc zakazu Trumpa. Mało prawdopodobne jest, by w nowym smartfonie zainstalowano system operacyjny rozwijany przez Chińczyków czyli HarmonyOS – jest jeszcze na zbyt wczesnym etapie rozwoju.
A co z programami? Cóż… Huawei pracuje od pewnego czasu nad własnym sklepem z aplikacjami. Możliwe więc, że tam pojawią się te najczęściej poszukiwane. Huawei mocno zachęca deweloperów, by pisali również aplikacje do jego smartfonów, kusząc ich odpowiednimi prowizjami od sprzedaży przez jego sklep.
Jednak jak to wszystko będzie działało i wyglądało w praktyce nie wiadomo. Oczywistym jest tylko, że Huawei podejmuje wielkie ryzyko. Na rynku w zasadzie jest tylko jedno popularne urządzenia oparte na bezpłatnej wersji Androida – to tani tablet Amazon Fire.
Czytaj więcej: Nie tylko Samsung i Huawei pracują nad smartfonami z zaginanymi ekranami. Takie chce mieć też TCL.
Czytaj więcej: Huawei dostał kolejne 90 dni od Amerykanów. Trzeciego aktu łaski może już nie być.