Niemcy chcą wyłączyć wszystkie elektrownie węglowe. Część zamienią na wielkie baterie

węgiel

Niemcy dogadali się odnośnie wyłączenia wszystkich swoich elektrowni węglowych. I mają też pomysł, co zrobić z największymi opalanymi węglem brunatnym.

Ponad pół roku niemieccy politycy, przedstawiciele przemysłu i organizacji pozarządowych rozmawiali w ramach specjalnej komisji, jak wyłączyć wszystkie elektrownie węglowe. Rozmowy zakończyły się z początkiem roku i pod ustaleniami zapisanymi w dużym raporcie liczącym 336 stron podpisało się 27 z 28 oficjalnych przedstawicieli stron uczestniczących w rozmowach.

Nie zaakceptował ich wyłącznie reprezentant kilku wsi znajdujących się na terenie Łużyc, ponieważ ich zdaniem nie dostali gwarancji, że ich wsie nie zostaną zlikwidowane w niedługim czasie pod rozbudowę pobliskiej kopalni węgla brunatnego.

W raporcie zapisano przede wszystkim, że niemieckie elektrownie węglowe mają być ostatecznie wyłączone do 2038 roku z opcją, że stanie się to już w 2035 roku.

Ogromne elektrownie węglowe do likwidacji

Nie będzie to jednak łatwy i bezbolesny proces. Niemieckie elektrownie węglowe dostarczają teraz ponad 35 proc. energii produkowanej u naszego zachodniego sąsiada. Ich łączna moc przekracza 45 GW, z czego nieco ponad połowa przypada na węgiel kamienny, reszta brunatny.

Kamienny Niemcy już w całości importują – ostatnia kopalnia węgla kamiennego została zamknięta w Niemczech w grudniu ubiegłego roku. Inaczej jest z kopalniami węgla brunatnymi. Te działają cały czas na wielką skalę. Niemcy wydobywają teraz ponad 170 mln jego ton, najwięcej na świecie. Dla porównania Polska około 65 mln ton. W niemieckim przemyśle górnictwa odkrywkowego związanego z wydobyciem węgla brunatnego pracuje kilkanaście tysięcy osób – niektóre źródła mówią nawet o ponad 20 tys. zatrudnionych.

Spalanie ogromnych ilości węgla brunatnego na wielką skalę jest bardzo destrukcyjne dla środowiska – dość powiedzieć, że w gronie 10 największych emitentów CO2 w Europie jest aż siedem niemieckich elektrowni zasilanych węglem brunatnym. Łącznie emitują one do atmosfery ponad 131 mln ton dwutlenku węgla. Dla porównania na tej liście największych trucicieli są też dwie elektrownie z Polski –z Bełchatowa opalana węglem brunatnym na miejscu pierwszym niechlubnego rankingu z emisją CO2 na poziomie 34,9 mln ton dwutlenku węgla i druga, na węgiel kamienny, w Kozienicach, na miejscu siódmym z emisją na poziomie 12 mln ton szkodliwego gazu.

Elektrownie węglowe będą magazynować energię

Niemiecki rząd chce, by proces odchodzenia od węgla był maksymalnie łagodny. Dlatego zamierza wydać na zmniejszenie negatywnych skutków likwidacji elektrowni węglowych i kopalń węgla brunatnego 40 mld euro.

W opracowaniu niemieckiego ministra gospodarki i energii, gdzie mówi się o szczegółach całego planu likwidacji energetyki węglowej, zapisano między innymi, że od połowy przyszłego dekady na terenach pogórniczych i w wielkich wygaszanych elektrowniach zostaną uruchomione „innowacyjne magazyny energii”.

Chodzi o to, że największą wadą elektrowni wiatrowych i słonecznych jest niestabilność ich produkcji – mówiąc krótko nie działają, kiedy nie wieje wiatr lub kiedy nie świeci słońce. Dlatego w tym czasie prąd do sieci musi być dostarczany przez inne elektrownie – gazowe, jądrowe, węglowe lub spalające biomasę.

Może też pochodzić z wielkich baterii – co na razie na dużą skalę pozostaje wyłącznie projektem hipotetycznym, teraz tego rodzaju rozwiązanie byłoby niezwykle kosztowne. Niemiecki rząd, sugerując zmianę elektrowni węglowych na magazyny energii, nie mówi w jakiej technologii mają działać w przyszłości w roli magazynów energii. Prawdopodobnie dlatego, że niezbędne tutaj rozwiązania technologiczne są jeszcze na dość wczesnym etapie rozwoju.

Niemniej kierunek został już wyznaczony. Węgiel ma w ciągu 20 lat zniknąć z niemieckiej energetyki, a część energetyków i górników ma znaleźć pracę w nowym przemyśle odnawialnej energii.

Czytaj więcej: Acer ConceptD 9 – kolejny pomysłowy notebook dla twórców.
Czytaj więcej: Samsung wciąż rozdaje karty. Pokazał Galaxy A80 – telefon ze średniej półki, jakiego nie ma konkurencja.

Podziel się artykułem