W Detroit, w trakcie odbywających się tam targów motoryzacyjnych, Herbert Diess, dyrektor zarządzający Volkswagena ostrzegł, że kolejne, nadchodzące unijne normy emisji spalin spowodują mocny wzrost cen samochodów.
Herbert Diess mówił o normach, które Unia Europejska chce wprowadzić w 2030 roku. Mówi się, że wtedy emisja CO2 przez samochody osobowe nie będzie mogła być większa od około 60 gramów na kilometr. Dotyczyć to ma – podobnie jak teraz – nie wszystkich samochodów, ale średnio całej floty aut sprzedawanych przez poszczególne koncerny.
Dlatego Diess uważa, że jego koncern poradzi sobie z nowymi normami. Głównie poprzez wzrost sprzedaży samochodów z napędem elektrycznym – wtedy mniej więcej co drugi nowy pojazd Volkswagena będzie z takim napędem. I niestety, Diess mówi, że nie będą to tanie auta.
Mniej zamożni klienci będą nadal kupować małe samochody z silnikami spalinowymi. Ale i one, zdaniem szefa Volkswagena, podrożeją – ich silniki będą musiały się stać bardziej ekologiczne.
I np. VW Up podrożeje przez to o około 3,5 tys. euro do 14,5 tys. euro, a średnia cena Polo wzrośnie aż o 4 tys. euro. – Nie wiem, ilu naszych klientów będzie w stanie znieść takie podwyżki – martwił się na targach w Detroit Herbert Diess.
Ostrzegał też, że przejście na napęd elektryczny spowoduje konieczność zmniejszenia liczby etatów w przemyśle motoryzacyjnym. Jeżeli połowa sprzedawanych samochodów Volkswagena będzie elektryczna, wtedy koncern będzie musiał zamknąć nawet połowę zakładów produkujących spalinowe silniki.
Czytaj więcej: IKEA zapowiada kolejną nowość. Tym razem to głośnik lub system nagłośnieniowy Symfonisk zrobiony wspólnie z firmą Sonos.
Czytaj więcej: Wprowadzą ograniczenie prędkości na niemieckich autostradach? Będzie pod tym względem gorzej niż w Polsce.