Francuski start-up Pixii zbudował oryginalny aparat. Ma współpracować z naszym smarftonem i równocześnie sposobem obsługi przypominać aparaty sprzed cyfrowej ery.
Na pierwszy rzut oka Pixii wygląda jak klasyczny aparat kompaktowy z przeszłości. Pudełkowaty kształt, bardzo mało przycisków, żadnego dużego wyświetlacza z tyłu obudowy i tradycyjny wizjer. To nie jest lustrzanka, to aparat dalmierzowy, w którym dodatkowo musimy samodzielnie ustawiać ostrość.
Obiektywy w Pixii są wymienne. Zastosowano tu standard Leica M, więc znawcom fotografii dobrych szkieł nie zabraknie – mają z czego wybierać. Problem tylko w tym, że obiektywy Leiki są drogie.
O jakość rejestrowanego obrazu ma dbać matryca, której rozdzielczości producent jeszcze nie podał. Ma jednak duże piksele wielkości 5,5 µm i korzysta z 12-bitowego odczytu danych, co sugeruje, że prawdopodobnie będziemy tu mieli duży, wysokiej jakości, pełnoklatkowy czujnik. Czułość matrycy będzie można zmieniać w zakresie od 100 do 6400 ISO.
Pixii ma współpracować z naszym telefonem. Wykonane zdjęcia można na krótko przechować w pamięci urządzenia (8 lub 32 GB) i od razu przesłać do smartfonu – tam też można ocenić ich jakość. Pixii, przypomnijmy nie ma dużego wyświetlacza, a jedynie niewielki ekranik, na górnej części obudowy, który informuje o podstawowych ustawieniach.
Parametry pracy aparatu zresztą będziemy mogli zmieniać w smartfonie. Takie rozwiązanie pozwoli na częstą i niekłopotliwą zmianę większej części oprogramowania Pixii.
Wątpliwe, by Pixii podbił rynek. Nie stanie się tak choćby tylko z jednego powodu. Obiektywy Leiki są drogie – Francuzi zbudowali więc oryginalny, ale i bardzo niszowy sprzęt do fotografowania. Nie podano jeszcze ceny samego urządzenia, jak i daty jego premiery.
Foto: Pixii.
Czytaj więcej: Tańczący robot Spot z Boston Dynamics podbija internet. Maszyny wkrótce zabiorą nam pracę?
Czytaj więcej: Samsung Galaxy Book2 z najnowszym procesorem Qualcomma – Snapdragon 850. To ma być konkurent dla Microsoft Surface Go.