W przyszłym roku ma w końcu zacząć działać – po pięciu latach od narodzin pomysłu – agencja ratingowa budowana przez GPW, PFR i BIK. Być może dzięki temu afer w rodzaju Getbacku będzie mniej. Mówił o tym na Twitterze Marek Dietl, prezes GPW.
„Rzeczpospolita” zorganizowała w czwartek „tweetupa” z szefem GPW. Kto chciał, mógł wysłać na Twitterze zapytanie do Marka Dietla. Prezes GPW między innymi krótko skomentował aferę z Getbackiem i zapowiedział uruchomienia zapowiadanej od dawna agencji ratingowej.
Jego zdaniem afera z Getbackiem była czymś incydentalnym – to jeden przypadek na ponad tysiąc.
Marek Dietl: Giełda ma ponad 1000 emitentów akcji lub obligacji. Jeden emitent, u którego być może doszło do nadużyć stanowi promil. #zapytajDietla https://t.co/5bcOACTXXF
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) 12 lipca 2018
Niemniej oczywiście należy zrobić wiele, by nawet tak rzadkie przypadki się nie powtarzały. Dlatego Prezes GPW, w odpowiedzi na kolejne pytanie od użytkownika Tweetera, powrócił do pomysłu powołania nowej agencji ratingowej.
Marek Dietl: W Polsce brakuje agencji ratingowej. Odpowiedzią jest stworzenie przez BIK, polskiego funduszu rozwoju i GPW . https://t.co/M6HBMvMEE5
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) 12 lipca 2018
Ma ona ruszyć w przyszłym roku. Jej zarejestrowanie pozwoli „posegmentować inwestrom Catalist w oparciu o klasy ryzyka”, czyli mówiąc prościej pozwoli inwestorom uzyskać wiedzę o tym, jak bardzo ryzykowane są obligacje, które zamierzają kupić.
Zarejestrowanie tej agencji przez ESMĘ pozwoli posegmentować inwestrom Catalist w oparciu o klasy ryzyka, już teraz pracujemy nad stworzeniem segmentu prime obligacji wysokiej płynności. W przyszłym roku ma ruszyc ta agencja.#zapytajDietla https://t.co/M6HBMvMEE5
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) 12 lipca 2018
Z pewnością cieszy fakt, że powstanie nowa agencja ratingowa, która będzie wystawiać oceny spółkom notowanym na GPW i emitowanym przez nie obligacjom. Dotąd ponad 90 proc. papierów wartościowych na naszej giełdzie nie jest ocenianych przez agencje ratingowe. Nowa polska agencja – z tańszymi cenami usług niż ma zagraniczna konkurencja – ma szansę to zmienić. Papierów z ocenami będzie więcej.
Jednak trochę martwi, że tak długo musimy czekać na powołanie nowej instytucji. Pomysł narodził się gdzieś w 2014 roku. Wtedy ówczesny prezes giełdy Adam Maciejewski powołał do życia Instytut Analiz i Ratingu (IAiR). To była tak naprawdę w założeniach agencja ratingowa. Instytut miał przyznawać polskim obligacjom i spółkom ratingi, czyli miał robić dokładnie to samo, co ma robić nowa instytucja zapowiadana teraz przez Dietla, a wcześniej między innymi jego poprzedniczkę Małgorzatę Zaleską.
Pięć lat na uruchomienie nowej instytucji przez GPW to naprawdę kompromitujący wynik.
Czytaj więcej: Tych kabli USB nie zgubimy na wakacjach. Świecą w ciemnościach, a nawet zmieniają kolor prawie jak kameleon.
Czytaj więcej: Sony Xperia XA2 Plus. Duży średniak za więcej niż średnie pieniądze.