Anthem. To taki lepszy Pacific Rim w świecie gier – ładniejszy i bardziej wciągający

Anthem EA

W Los Angeles, przy okazji największych na świecie targów gier komputerowych E3, ujawniono więcej szczegółów nadchodzącego tytułu Anthem. Ta gra doskonale pokazuje w jakim kierunku rozwijają się i będą dalej rozwijać wysokobudżetowe sieciowe strzelanki.

Laikowi najprościej wytłumaczyć czym jest (a w zasadzie będzie – bo premiera dopiero w marcu przyszłego roku) gra Anthem przez porównanie do dwóch filmów Pacifi Rim. I tu i tam wcielamy się w postać żołnierza obsługujące robota bojowego (to coś więcej niż egzopancerz) – wchodzimy do niego, „podpinamy” do niego nasz mózg i w drogę, czyli w bój z wrednymi potworami atakującymi świat.

Wróg to często większe od nas biologiczne monstra – takie Godzille  – które próbują zniszczyć do końca ludzkość. Ta – zarówno w dwóch filmach Pacifi Rim, jak i w Anthem – ukrywa się w mieście za murem.

Druga część Pacific Rim, której debiut odbył się w marcu, delikatnie mówiąc, jest filmem mało udanym. To dzieło raczej dla hardkorowych wielbicieli świata „mechów”.

Gra zapowiada się lepiej. Z kilku powodów.

W Anthem niezbędna współpraca

Producentem nowej gry jest kanadyjskie studio BioWare, jeden z najsilniejszych i najbardziej uznanych studiów deweloperskich w stajni Electronic Arts, największego producenta gier komputerowych. Panie i Panowie z BioWare rzeźbią gry długo, słuchają (zwykle) uwag graczy i pełnymi garściami czerpią ze swoich wcześniejszych pomysłów – twórczo je rozwijając.

Anthem można uznać za wariację pewnych koncepcji, które wcześniej pojawiły się w ich grach Mass Effect 3 (z 2012 roku) i Mass Effect: Andromeda ( z wiosny ubiegłego roku). To również odpowiedź Electronic Arts na konkurencyjny produkt Destiny 2 wydany przez Activision.

W największym skrócie w Anthem chodziło to, by stworzyć grę, w której z jednej strony obecne są rozbudowane wątki fabularne -które gracze najbardziej lubią odkrywać samodzielnie, choćby dlatego, że to może trwać bardzo długi – z efektowną sieciową strzelanką, głównie kooperacyjną. Przy czym, co ważne, w tej drugiej części, jak się uprzemy i mamy naturę samotnika, możemy również bawić się samodzielnie – inni internauci nie są nam tu potrzebni. Ale wtedy wydaje się nudniej i trudniej.

Przebywając w mieście, rozmawiamy z postaciami w grze, odkrywając przeszłość świata, tam też „szlifujemy” naszego robota bojowego.

Do wyboru mamy cztery „stroje”. Bardzo różne. To, który wybierzemy egzopancerz, nazywany w świecie gry javelinem, narzuca styl rozrywki. Przy czym nie wybieramy „ubranka” na całą grę – tylko na pojedyncze starcie poza murami miasta.

Kiedy wyjdziemy poza miasto, świat tam jest nie tylko prześlicznie wyrenderowany ze zmienną pogodą i bogatą fauną i florą, ale również nieprzyjazny. Wredne stwory chcą nas ubić – najlepiej walczyć z nimi w czteroosobowym zespole. Trzema innymi „maszynami” kierują inni ludzie – „koledzy” z serwera.

Intel ma nowy procesor dla szalonych graczy i wymagających grafików. W nim 28 rdzeni. Cena? Lepiej nie pytaj

Współpraca jest kluczem do sukcesu – każdy musi grać tak, by maksymalnie wykorzystać możliwości i unikatowość cech egzopancerza. I tak Ranger to dość uniwersalny robot bojowy, który sprawdzi się w pojedynkach jeden na jeden, Colossus to coś jak ciężki czołg, Storm to z kolei coś jak mag, a Interceptor – specjalista od dużej prędkości.

Zapowiada się więc bardzo ciekawie. A do tego dochodzi prześliczna grafika. Pokazane w Los Angeles fragmenty gry z sugestywnymi wybuchami, biegającymi pod nogami małymi zwierzętami, falującą roślinnością, ogromnymi przestrzeniami skalnymi i czasem burzą lub padającym śniegiem wyglądają naprawdę bardzo ładnie.

To będzie lepsze od Pacifi Rim 🙂

Foto: EA.

Czytaj więcej: Piekło nam nie wyszło, jest w nim nudno, nawalił projektant. Twórcy Agony biją się w piersi i zapowiadają poprawki.
Czytaj więcej: Daimler rzuca rękawicę Volvo i Tesli. Pokazuje dwie elektryczne ciężarówki. Jedna jest naprawdę duża.

Podziel się artykułem