Getback walczy o przetrwanie. Zdesperowani obligatariusze rozważają list do premiera

Getback logo

– Panie Premierze, zwracamy się do Pana z gorącą prośbą o pomoc – czytamy w projekcie listu, który pojawił się na facebookowej stronie grupy osób posiadających obligacje i akcje Getbacku.

– Szanowny Panie Premierze, zwracamy się do Pana w imieniu grupy złożonej z ponad 9 tysięcy osób prywatnych, które miały nieszczęście nabyć obligacje upadającej właśnie spółki windykacyjnej Getback. Twarde fakty są ogólnie znane: spółka, która wyemitowała obligacje w łącznej wysokości ok. 2 miliardów zł., nagle przestała wypłacać odsetki i wykupować zapadające obligacje, w trybie natychmiastowym wymieniła prezesa i do dziś nie opublikowała raportu finansowego za rok 2017, aż KNF zawiesiła wszystkie jej aktywa – czytamy na początku projektu listy, który pojawił w niedzielę nad ranem na facebookowej stronie osób posiadających papiery Getbacku.

Dalej jego autor zwraca uwagę, że niemal zawsze banki i biura maklerskie sprzedawały obligacje Getbacku, nie informując odpowiednio nabywców o ryzyku związanym z tą inwestycją. – Klientowi zainteresowanemu wyłącznie nieryzykowną inwestycją doradca z banku lub z biura maklerskiego przedstawiał obligacje spółki getBack jako rzecz „równie bezpieczną jak lokata”, a tylko nieco wyżej oprocentowaną.

Getback przemówił, Kąkolewski chce wrócić. Lakoniczny komunikat o zaległym długu niewiele wyjaśnia

Getback z problemami to afera jak Amber Gold?

Proponowane przez Getback odsetki (4 proc. plus stawka Wibor), jak czytamy w liście, nie budziły podejrzeń – W końcu jeszcze nie tak dawno trafiały się zwykłe lokaty w tej wysokości. Spółka miała wysokie ratingi i znajdowała się pod kontrolą KNF. Mimo to wszystkim nam grozi dziś utrata znacznej części majątku (w niektórych przypadkach są to wręcz całe oszczędności). Sprawa obejmuje swoim zasięgiem zarówno nas, jak i członków naszych rodzin, czyli w sumie ok. 20-25 tysięcy osób – tłumaczu autor listu do premiera.

Jeżeli zostanie on ostatecznie wysłany – na razie to tylko projekt – Mateuszowi Morawieckiemu przypomniana zostanie również afera Amber Gold i problemy frankowiczów. – W obu przypadkach ówczesny rząd pozostawił ofiary własnemu losowi – bo wsparcie prawne, jakiego im udzielił czy nawet ukaranie niektórych winnych nijak nie zrekompensowało ludziom doznanych strat. Rzeczą wiadomą jest, że postawa władz wobec afery Amber Gold była jedną z kilku istotnych przyczyn porażki wyborczej poprzedniego rządu. Ci spośród nas, którzy oddali swoje głosy na reprezentowane przez Pana stronnictwo, uczynili to między innymi również w przeświadczeniu, że jako prywatni inwestorzy mogliby w podobnej sytuacji liczyć na ochronę ze strony Państwa. Otóż taka sytuacja właśnie nastąpiła. Z kolei ci, którzy w r. 2015 zagłosowali inaczej, mają dziś okazję przekonać się, że nazwa „Prawo i Sprawiedliwość” rzeczywiście w pełni pokrywa się ze znaczeniem składających się na nią słów – argumentuje autor listu do szefa naszego rządu.

Ważą się losy spółki Próchnik. Zarząd przygotuje wniosek o upadłość

Jak odzyskać pieniądze ze spółki Getback? Pomysłów jest więcej

Projekt listu do premiera jest tylko jednym z wielu pomysłów, jakie mają coraz bardziej zdesperowani posiadacze papierów Getbacku. Ich niepokój jest w pełni uzasadniony. Po złożeniu przez zarząd spółki w połowie ubiegłego tygodnia wniosku do sądu o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego stało się jasnym, że firma windykacyjna jest w bardzo trudnej sytuacji. Jak bardzo, tego nie wiemy – Getback nadal nie opublikował raportu rocznego.

Zwykle jednak wejście w postępowanie układowe oznacza, że posiadacze obligacji odzyskają tylko część pieniędzy i to nie szybko – być może nawet po kilku latach. Z możliwością dużych strat powinni też liczyć się drobni akcjonariusze Getbacku – szanse na to, że kurs akcji szybko wróci do poziomów co najmniej z czasu debiutu giełdowego nie wydają się duże.

Przy tym wszystkim nie dziwią więc pomysły włączenia w całą sprawę rządu, zwłaszcza, że jedna rzecz bardzo różni aferę Amber Gold od problemów Getbacka. Spółka z Pomorza robiła co mogła, by uniknąć państwowego nadzoru. Dramat Getbacku rozgrywa się natomiast na rynku kontrolowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego oraz w biurach i placówkach wielu wydawało się godnych zaufania instytucji finansowych –bardzo chętnie sprzedawały one papiery Getbacku, a wcześniej ich analitycy bardzo pochlebnie wyrażali się o działalności windykatora.

Jeżeli faktycznie doszło przy tym do złamania prawa (brak wystarczających informacji o ryzyku zakupu), jak twierdzi choćby autor powyższego listu do premiera do premiera, to ,po pierwsze, w pełni zrozumiała wydaje się chęć przeniesienia przez posiadaczy papierów Getbacku chociaż części odpowiedzialności na banki i biura wciskające obligacje windykatora.

Po drugie, w takiej sytuacji interwencja organów władzy państwowej również wydaje się pożądana. W końcu możliwe, że w znaczący sposób zostaje właśnie podważane zaufanie do całego polskiego rynku kapitałowego i działających na nim instytucji. Panie Premierze, naprawdę może się Pan wykazać.

Czytaj więcej: Ropa najdroższa od ponad 3 lat. Czy Trump nałoży sankcje na Iran?
Czytaj więcej: Wysłałeś pieniądze na niewłaściwe konto? Teraz łatwiej będzie je odzyskać.

Podziel się artykułem