Wojna handlowa? Jeszcze jej nie ma. Na razie to „tylko” ryzykowna gra Trumpa

Biały Dom - USA

Trump nie chce wojny handlowej z Chinami. Nie chce jej też Xi Jinping. Amerykanie rozpoczęli ryzykowną grę, która ma doprowadzić do zadowalającego ich finału co najmniej kilkutygodniowych negocjacji. Przećwiczyli ją wcześniej na Korei Północnej i na swoich sojusznikach w Ameryce Północnej.

Miał rację Donald Trump, kiedy napisał na Twitterze w środę, że USA nie są w stanie wojny handlowej z Chinami. Bo nie są. Faktycznie nowymi cłami Amerykanie obłożyli do tej pory niewielki procent chińskiego eksportu do USA – stal, aluminium, panele słoneczne i pralki. Cła na wiele innych produktów z Państwa Środka o wartości liczonej już w dziesiątkach miliardów dolarów są wyłącznie ogłoszone, ale w życie jeszcze nie weszły.

I w strategii Białego Domu mają nie wejść. Możliwość ich wprowadzenia to tylko kluczowy elementem ryzykownej gry negocjacyjną, którą Amerykanie rozpoczęli z Chińczykami. To taki, powiedzmy, as rzucony na stół.

W tej grze nie chodzi o to, by rozpocząć wojnę handlową – destrukcyjną dla obydwóch stron i całej światowej gospodarki. Cel jest inny.

Wojna handlowa to straszak. O najważniejszym celu mówią ludzie Trumpa

Trump i jego ludzie chcą, by Pekin zaprzestał praktyk protekcjonistycznych handlowych, które Amerykanie nazywają nieuczciwymi. Biały Dom twierdzi, że Chiny dopłacają do swojego eksportu – stosują więc ceny dumpingowe, ograniczają dostęp do swojego rynku – regulacjami administracyjnymi i wysokimi cłami (np. na samochody) i równocześnie kradną cenne technologie z amerykańskich firm, zmuszając je do zakładania spółek joint ventures w Chinach lub po prostu je kupując.

Trump blokuje ogromne przejęcie na rynku półprzewodników. Powodem troska o bezpieczeństwo narodowe

Przy tym wszystkim Waszyngtonowi bardzo nie podoba im się wysoki deficyt handlowy, jaki USA mają w handlu z Chinami. W ubiegłym roku sięgnął rekordowego poziomu 375 mld dol. Ponoć Trump chciałby go zredukować o 100 mld dol.

Pekin mówi, że zarzuty Amerykanów odnośnie jego nieuczciwych praktyk są nieprawdziwe, ale np. przyspieszył prace nad większym otwarciem swojego rynku finansowego dla zagranicznych spółek i zaproponował już stronie amerykańskiej zwiększone zakupy półprzewodników celem większego wyrównania relacji handlowych.

O tym, że ogłoszone, a nie pobierane jeszcze cła na chińskie produkty mają zaprowadzić do szczęśliwego finału negocjacji wyraźnie mówią doradcy Trumpa.

W środę Larry Kudlow, szef Narodowej Rady Gospodarczej, doradził inwestorom giełdowym, by nie przesadzali ze swoimi reakcjami na oświadczenia Chin i Waszyngtonu o planach nałożenia kolejnych ceł. Finalnie bowiem na końcu całego procesu, „tęczy” po której trzeba przejść, czekają nas niemałe korzyści – uważa Kudlow. To większa równowaga w handlu, mniejsze a nie większe bariery celne, które przełożą się większy wzrost gospodarki – zarówno amerykańskiej, jak i chińskiej oraz globalnej. To dla wszystkich będzie dobre – mówił Kudlow w stacji telewizyjnej Fox Business.

Kim jest Larry Kudlow, nowy doradca ekonomiczny Donalda Trumpa?

W podobnym duchu w środę wypowiadał się Wilbur Ross, amerykański sekretarz handlu. W wypowiedzi dla CNBC powiedział, że nie będzie zaskoczeniem to, że całe aktualne zamieszanie z cłami doprowadzi do nowego chińsko-amerykańskiego porozumienia. Nie wiadomo tylko, kiedy zostanie ono wynegocjowane.

Trump lubi agresywne negocjacje

Donald Trump ponoć lubi takie negocjacje biznesowe – najpierw bardzo silna presja na drugą stronę, poparta poważnymi groźbami, a potem, kiedy pojawi się gotowość do ustępstw ze strony rozmówcy, zgoda na kompromis.

Świat to już zobaczył wcześniej. Tak Amerykanie „rozmawiali” z Koreą Północną. Do sukcesu tutaj jeszcze daleko, ale Kim chyba jednak dojrzał do ustępstw i wycofania się z programu jądrowego – w każdym razie o takim scenariuszu już się mówi. A początkowo wydawał się on całkowicie nierealny.

Podobnie jest z negocjacjami dotyczącymi NAFTY, porozumienia o wolnym handle w Ameryce Północnej. Tutaj też najpierw Amerykanie wypalili z grubej rury, grożąc prostym zerwaniem traktatu. Równocześnie nałożyli na Kanadyjczyków cła na drewno, a Meksyk dodatkowo zmiękczają cłami na stal, pralki i groźbą budowy muru na granicy. I ta taktyka tutaj też chyba działa – w środę Kudlow powiedział, że spodziewa się szczęśliwego zakończenia negocjacji dotyczących porozumienia NAFTA.

Módlmy się zatem, aby ta strategia sprawdziła się również w rozmowach z Pekinem. Inaczej czasy prosperity, również w Polsce, mogą szybko przejść do przeszłości.

Foto: Pixabay.

Czytaj więcej: Wygrali Amerykanie. Przegrali Polacy i Chińczycy. Wybrano konsorcjum, co zbuduje nową elektrownię w Ostrołęce.
Czytaj więcej: Lotnisko w Radomiu do rozbudowy? Z raportu firmy Arup wynika, że pomysł państwowego PPL jest utopijny.

Podziel się artykułem